Wilbo nie udało się porozumieć w kwestii warunków przejęcia dwóch firm osiągających po około 50 mln zł obrotów rocznie. - Nasza propozycja cenowa została odrzucona - przyznaje Leszek Stypułkowski, szef Wilbo. Prezes liczy jednak na to, że okazje do przejęć pojawią się dzięki kryzysowi na rynkach finansowych.
- Jest sporo spółek, których zadłużenie wskazuje na duże ryzyko upadłości. Dlatego nie wykluczamy, że niebawem podejmiemy kolejne negocjacje - mówi. Dodaje, że firma jest przygotowana do zakupów, gdyż ma stabilną sytuację finansową. - Środki pieniężne Wilbo to 11,5 mln zł. Ponad 90 proc. tej kwoty stanowi gotówka. Należności krótkoterminowe są zaś o niemal 6 mln zł wyższe od zobowiązań krótkoterminowych - mówi.
W minionym kwartale Wilbo zarobiło na czysto 365 tys. zł przy 36,4 mln zł obrotów. Przychody spadły w porównaniu z tym samym okresem 2007 r. o 15,7 proc. Wynik netto pogorszył się zaś o 56,5 proc. W efekcie rentowność netto spadła z 1,9 proc. do 1 proc.
Stypułkowski wyjaśnia, że spadek obrotów spowodowany był tym, że firma zrezygnowała z kontraktów o niższej rentowności i zaostrzyła politykę udzielania kredytów kupieckich. Zapewnia, że Wilbo, które po trzech kwartałach zarobiło na czysto 2,3 mln zł, nie będzie mieć problemów z osiągnięciem na koniec roku 3,15 mln zł zysku netto (warunek wymagany do uruchomienia pierwszej transzy w programie motywacyjnym). Informuje też, że spółka opracowała strategię repozycjonowania dwóch wiodących marek (Neptun i Dal Pesca), co ma przynieść dalszy wzrost rentowności sprzedaży w kolejnych miesiącach. W III kw. marża brutto ze sprzedaży w rybnej firmie wzrosła w porównaniu z III kw. 2007 r. o 7,5 pkt proc., do 26,2 proc.