Meloni dąży do osiągnięcia deficytu budżetowego na poziomie 4,5 proc. PKB w 2023 r., w porównaniu z 8,0 proc. w 2022 r., ale wydaje się to coraz trudniejsze. Cel na 2024 r. wynoszący 3,7 proc. PKB również wydaje się nieosiągalny.
Dodatkowym obciążeniem dla budżetu jest włoski program „Superbonus”, będący zachętą podatkową mającą na celu wspieranie działań zwiększających efektywność energetyczną domów. Wprowadzony w 2020 r. za rządów Giuseppe Conte jako sposób na pobudzenie gospodarki po pandemii wirusa koronowego, jego koszty wzrosły do ponad 100 miliardów euro, powiedziała w tym tygodniu Meloni.
Rzym miał nadzieję, że zawieszenie unijnych przepisów budżetowych po pandemii zostanie przedłużone na przyszły rok, ale komisarz ds. gospodarki Paolo Gentiloni wykluczył taką możliwość. Zamiast tego Bruksela ma nadzieję osiągnąć w tym roku porozumienie w sprawie reformy unijnego Paktu Stabilności i Wzrostu, który ogranicza deficyty budżetowe krajów do 3 proc. ich PKB, a poziom zadłużenia do 60 proc. PKB.
– Powrót do starych zasad byłby dramatyczny – ostrzegła w tym tygodniu Meloni.
Tymczasem Komisja Europejska obniżyła w poniedziałek swoje prognozy dla włoskiej gospodarki na ten i następny rok w następstwie szeregu słabych danych, które ograniczają premier Giorgię Meloni możliwości wprowadzenia obiecanych obniżek podatków w budżecie na 2024 rok. Bruksela podała, że oczekuje się, że PKB kraju wzrośnie w tym roku o 0,9 proc. i 0,8 proc. w 2024 r., co oznacza rewizję w dół o 0,3 punktu procentowego na każdy rok.
Rząd w Rzymie, który do 27 września ma zaktualizować szereg prognoz gospodarczych, prognozuje w kwietniu wzrost PKB na poziomie 1 proc. w tym roku i 1,5 proc. w 2024 r. Choć Ministerstwo Skarbu stwierdziło, że Włochy nadal mogą osiągnąć cel na rok 2023, najnowsze wskaźniki sugerują, że cel na przyszły rok jest poza zasięgiem.