– Gdyby kraje Zachodu zdecydowały się na pełne embargo na rosyjską ropę i gaz, to prawdopodobnie w ciągu miesiąca lub dwóch miesięcy ustałyby działania wojenne w Ukrainie – stwierdził w rozmowie z BBC Andriej Iłarionow, rosyjski opozycjonista, który w latach 2002–2005 był doradcą ekonomicznym Putina. Jego zdaniem zakupy rosyjskich surowców przez państwa europejskie chronią obecnie Rosję przed totalną katastrofą gospodarczą. – Co dwa i pół dnia do kieszeni Putina trafia miliard euro. To bardzo mu pomaga utrzymywać działanie systemu i finansować wojnę – dodał Iłarionow.
Jak dotąd Unia Europejska nie zdecydowała się na wprowadzenie embarga na dostawy gazu i ropy z Rosji. Sprzeciwiały się mu m.in. Niemcy, Austria i Węgry, argumentując, że taka blokada doprowadziłaby u nich do ciężkiego kryzysu gospodarczego.
Czy jednak rzeczywiście jej skutki byłyby tak niszczycielskie dla gospodarek europejskich? Zdania na ten temat wśród ekspertów są bardzo mocno podzielone. Niektórzy z nich kreślą apokaliptyczne scenariusze, inni wskazują, że straty gospodarcze związane z takim embargiem byłyby „umiarkowane".
Gdyby nagle zostały całkowicie wstrzymane dostawy rosyjskiego gazu do Niemiec, to gospodarka RFN poniosłaby straty wynoszące w ciągu dwóch lat aż 220 mld euro – mówi wspólna prognoza czołowych niemieckich instytutów badań gospodarczych (Ifo, IfW, IWH, DIW oraz RWI). W takim scenariuszu wzrost gospodarczy naszego zachodniego sąsiada zwolniłby w tym roku do 1,9 proc., a w 2023 r. PKB Niemiec spadłby o 2,3 proc. Tymczasem ich scenariusz bazowy, nieprzewidujący embarga energetycznego, mówi o wzroście PKB o 2,7 proc. w 2022 r. i o 3,1 proc. w 2023 r.
– Gdyby dostawy gazu zostały odcięte, gospodarka niemiecka doświadczyłaby ostrej recesji – przekonuje Stefan Kooths, wicedyrektor kilońskiego Instytutu Gospodarki Światowej (IfW). O tym, że recesja w Niemczech byłaby „nie do uniknięcia" po wstrzymaniu dostaw gazu rosyjskiego, mówił też niedawno Christian Sewing, prezes Deutsche Banku.