George Osborne, brytyjski kanclerz skarbu, ostrzega banki, że rząd nie zawaha się przed ich dzieleniem, jeśli nie dostosują się do przepisów nakazujących im oddzielić bankowość detaliczną od inwestycyjnej. – Mój przekaz jest jasny: jeśli bank naruszy reguły, skarb oraz regulator będą mogły go podzielić. Mam na myśli pełną separację, a nie zwykłe odgrodzenie działów – zapowiada Osborne.
Konsekwencje reformy
Plany Osborne'a z pewnością nie spodobają się lobby bankowemu, ale początkowo były one radykalniejsze. Kanclerz skarbu szlifował w weekend projekt reformy, negocjując z Vincentem Cabelem, ministrem ds. biznesu. Pod wpływem jego argumentacji wycofał się z pomysłu, by nadać resortowi skarbu uprawnienia do dzielenia banków według jego uznania.
Najnowsze rządowe zapowiedzi są też logicznym następstwem raportu Vickersa, czyli opracowanego w 2011 r. przez tzw. niezależną komisję bankową planu reformy brytyjskiej bankowości. Raport ten zalecał nakazanie pożyczkodawcom odseparowanie działów bankowości detalicznej od działów bankowości inwestycyjnej. Podobne rozwiązania znalazły się w raporcie Liikanena (dotyczącym reform regulacji bankowych w EU) oraz w amerykańskiej ustawie Dodda-Franka, czyli największej reformie regulacji finansowych w USA od czasów Franklina Delano Roosevelta. Daleko idące zapowiedzi kanclerza Osborne'a nie powinny być więc dla bankowców dużym zaskoczeniem.
W londyńskim City nie widać entuzjazmu wobec reformy regulacji. Gdy rząd będzie walczył o przepchnięcie nowego prawa, bankowcy będą zapewne wielokrotnie podnosić argument, że ostrzejsze regulacje zaszkodzą akcji kredytowej i przez to i tak już mocno osłabionej gospodarce realnej.
– To stworzy niepewność dla inwestorów, sprawi, że bankom będzie trudniej zdobywać finansowanie z rynku, co oznacza, że banki będą miały mniej pieniędzy na akcję kredytową – wskazuje Anthony Brown, prezes Brytyjskiego Stowarzyszenia Bankowego (BBA).