– Sądzę, że wcześniej czy później zobaczymy korektę, miejmy nadzieję, że będzie to najwyżej 5, 10, 15 procent. Myślę, że wydarzy się to jeszcze w 2018 roku – powiedział Hodler, nie negując jednocześnie solidnych fundamentów ostatnich zwyżek na rynkach. – Nie widzimy zagrożeń ani w poziomie obecnych zysków przedsiębiorstw, ani w jakości ich bilansów. Wzrost PKB w 2018 r. również będzie całkiem niezły. Hodler zauważył jednak, że jednocześnie „istnieje pewne ryzyko polityczne i zagrożenia ze strony protekcjonizmu".
Prognoza prezesa szwajcarskiego banku wpisuje się w ostatnią narrację inwestorów i szefów banków, którzy ostrzegają, że połączenie wysokiego przewartościowania rynków i historycznie niskiej zmienności jest zwyczajnie nie do utrzymania. Podczas Światowego Forum Gospodarczego w Davos prezes towarzystwa ubezpieczeniowego Allianz, Oliver Bate, powtórzył to samo zdanie, z większym nawet pesymizmem. W jego opinii na rynkach jest ostatnio „bardzo niebezpiecznie" i „absolutnie jasna" jest pewność nadchodzącej korekty. Zdaniem niektórych ekspertów przewartościowanie rynku akcji, przede wszystkim w USA, może być teraz nawet wyższe niż w latach 1929, 2000 czy 2007. Amerykańskie indeksy Dow Jones i S&P 500 wielokrotnie biły rekordy w ostatnich miesiącach. Dopiero w tym tygodniu zaliczają pierwsze poważniejsze spadki od kilku miesięcy. Dow Jones Industrial Average stracił 2 proc. od poniedziałkowego szczytu wszech czasów, a S&P 500 1,7 proc.
Bank Julius Baer wydaje się beneficjentem globalnej hossy. W środę ogłosił, że zwiększy dywidendę po dwucyfrowym wzroście zysków za 2017 rok. Bank jest trzecim co do wielkości w Szwajcarii i zarządza obecnie aktywami wartymi 388 mld franków (416 mld dolarów).