Indeksy w USA kontynuują swój imponujący rajd. S&P 500 wybił się już ponad szczyt osiągnięty w lutym, czyli przed pandemią, która wywołała panikę na rynkach. Analitycy podkreślają, że do jesieni nie powinny nastąpić silne spadki, na co wpływ mają m.in. wybory. Niektórzy jednak spodziewają się, że Wall Street zakończy rok poniżej obecnych poziomów.
Wiele czynników wzrostu
W poniedziałek S&P 500 zanotował kolejny rekord i zamknął się na poziomie 3431 pkt. Od początku roku indeks wzrósł już o ponad 6 proc., a od dołka z marca o ponad 53 proc. Jeszcze bardziej imponujący jest Nasdaq, który zyskał ponad 26 proc. od stycznia. Indeks ten był na celowniku kupujących z uwagi na spółki technologiczne, których biznes zyskał na pandemii.
Wybicie notowań S&P 500 ponad szczyt z lutego jest również ważnym sygnałem z technicznego punktu widzenia. Na wykresie tworzyła się formacja dwóch szczytów, która jest sygnałem, że na rynku może dojść do spadków. Wybicie S&P 500 górą z drugiego szczytu łagodzi te obawy. Analitycy wskazują jednak, że nadal istnieje ryzyko, bowiem może to być chwilowe pokonanie maksimów.
– Czasami zdarza się tzw. fałszywka po przebiciu danego szczytu, dlatego jest jeszcze jakieś ryzyko, że notowania dynamicznie zejdą w dół – ostrzega Sobiesław Kozłowski, ekspert Noble Securities.
W przypadku S&P 500 analitycy dostrzegają kilka czynników, które wspierają zwyżki.