Jak podał w poniedziałek GUS, sprzedaż detaliczna wzrosła w grudniu realnie (czyli w cenach stałych) o 0,2 proc. rok do roku po zwyżce o 1,6 proc. w listopadzie. To najsłabszy wynik od lutego 2021 r., gdy handel był jeszcze pod wpływem antyepidemicznych restrykcji.
Ankietowani przez „Parkiet” ekonomiści przeciętnie spodziewali się wyniku zbliżonego do listopadowego, a tylko dwóch spośród 22 uczestników tej ankiety liczyło się z wyhamowaniem wzrostu sprzedaży do mniej niż 0,5 proc. rok do roku. Te dość optymistyczne oczekiwania wspierało to, że wzrost sprzedaży, który nieomal zatrzymał się już w październiku, w kolejnym miesiącu nieoczekiwanie przyspieszył. Łatwo było to powiązać z wyhamowaniem inflacji i związaną z tym poprawą nastrojów konsumentów.
W grudniu wskaźnik cen konsumpcyjnych (CPI), główna miara inflacji w Polsce, wzrósł o 16,6 proc. rok do roku po zwyżce o 17,5 proc. w listopadzie i 17,9 proc. w październiku. Ankietowe badania GUS wśród gospodarstw domowych sugerują, że towarzyszy temu spadek oczekiwań inflacyjnych konsumentów. To z kolei jedna z przyczyn ich nieco mniej pesymistycznego spojrzenia na perspektywy gospodarki oraz własnej sytuacji finansowej. Bieżący wskaźnik ufności konsumenckiej (BWUK) w styczniu wzrósł już trzeci raz z rzędu i znalazł się najwyżej od kwietnia 2022 r. (na poziomie -38,1 pkt), choć wciąż jest dość blisko historycznego minimum z października ub.r. (-45,5 pkt).
Dynamikę sprzedaży detalicznej w ujęciu rok do roku wspiera wciąż znaczący wzrost populacji Polski (o około 4 proc.) związany z napływem uchodźców z Ukrainy. Porównując do listopada, sprzedaż w grudniu była o 13,1 proc. wyższa, to jednak wyłącznie efekt Świąt Bożego Narodzenia. Po oczyszczeniu z wpływu tego rodzaju czynników sezonowych, sprzedaż załamała się o 4,8 proc. po zwyżce o około 2 proc. w listopadzie. To największa miesięczna zniżka popytu od kwietnia 2021 r.