Czy złoty będzie chłopcem do bicia?

Duże zakupy obligacji przez NBP teoretycznie stwarzają ryzyko osłabienia złotego. W praktyce jest to jednak mało prawdopodobne.

Publikacja: 20.04.2020 05:20

Czy złoty będzie chłopcem do bicia?

Foto: Fotorzepa, Marta Bogacz

Polski pakiet antykryzysowy, nie licząc działań wspierających płynność w sektorze finansowym, ma wartość około 6,5 proc. PKB. To więcej niż w większości krajów UE. Wraz ze spadkiem wpływów podatkowych poskutkuje to skokiem deficytu sektora finansów publicznych nawet do 11 proc. PKB. Związany z tym wzrost potrzeb pożyczkowych rządu w dużej mierze będzie musiał pokryć Narodowy Bank Polski, skupując obligacje na rynku wtórnym. To, w połączeniu z ostatnimi obniżkami stóp procentowych, może zagrozić stabilności złotego.

Płynność pod kontrolą

Taką tezę sformułowali w ostatnich dniach ekonomiści z ING Banku Śląskiego. W piątkowym raporcie zwrócili uwagę na to, że „stopy procentowe w Polsce (np. WIBOR 3M) znalazły się już na poziomach niższych niż w innych państwach regionu, a realne stopy należą do najniższych wśród państw zaliczanych do rynków wschodzących". Ekonomiści z ING nie są odosobnieni w obawach, że złoty ucierpi wskutek ekspansywnej polityki pieniężnej. „NBP nie powinien ślepo naśladować innych banków centralnych, bo jest w innej sytuacji niż Fed czy EBC (...). Nie można kopiować działań i narzędzi dotyczących instrumentów opartych na dolarze i ryzykować utraty wiarygodności przez polski bank centralny. Szczególnie dotyczy to cięcia stóp procentowych" – mówił w zeszłym tygodniu na łamach „Parkietu" prof. Leszek Pawłowicz z Uniwersytetu Gdańskiego. Jak oceniał, sprowadzenie stopy referencyjnej NBP do 0,5 proc. może doprowadzić do „wycofywania depozytów z banków, utraty wiarygodności waluty i jej osłabienia".

Materializacja tego ryzyka jest jednak mało prawdopodobna, nawet zdaniem analityków ING. – NBP tak prowadzi skup obligacji, że płynność na rynku międzybankowym nie jest na razie duża i jest pod kontrolą BGK. Instytucje prywatne, które mają dobrą sytuację płynnościową, nie chcą pożyczać waluty zagranicznym graczom, którzy chcieliby zająć na złotym krótką pozycję. Konstrukcja podatku bankowego (zwolnione są z niego obligacje skarbowe – red.) sprawia, że wolą tę płynność ulokować na rynku obligacji – tłumaczy „Parkietowi" Rafał Benecki, główny ekonomista ING Banku Śląskiego.

Najgorsze za nami

Ankietowani przez agencję Bloomberg analitycy przeciętnie oczekują, że bieżący kwartał kurs euro zakończy na poziomie 4,49 zł, w porównaniu z 4,52 zł w piątek. To oznaczałoby minimalne umocnienie złotego. Najbardziej pesymistyczna prognoza, autorstwa Rabobanku, zakłada osłabienie polskiej waluty do 4,90 za euro. Tyle za euro było trzeba zapłacić po raz ostatni w apogeum globalnego kryzysu finansowego z 2008 r. Piotr Matys, strateg walutowy Rabobanku w Londynie, tłumaczy, że ta prognoza jest raczej wyrazem jego oczekiwań co do nastrojów na rynkach. – QE (skup obligacji skarbowych przez bank centralny – red.) samo w samo nie powinno zaszkodzić złotemu, bo narzędzie to stosują banki centralne na całym świecie, i to nie tylko w krajach rozwiniętych (jak podczas poprzedniego kryzysu – red.), ale również w gospodarkach wschodzących – mówi „Parkietowi".

Foto: GG Parkiet

– Inwestorzy mają zrozumienie dla takiego kształtu polityki makroekonomicznej, z jakim mamy obecnie do czynienia w Polsce. Nie ma dla niego alternatywy. Jednocześnie recesja i związana z tym konieczność zwiększenia długu publicznego są postrzegane jako przejściowe. A Polska gospodarka, wchodząc w fazę kryzysu, była zrównoważona. Zagraniczni inwestorzy nie mają więc powodu, aby wyprzedawać złotowe aktywa – ocenia Jakub Borowski, główny ekonomista Credit Agricole w Polsce. Zwraca uwagę na to, że kurs euro z około 4,30 zł pod koniec lutego do obecnego poziomu skoczył w pierwszej połowie marca, jeszcze zanim NBP zabrał się do agresywnego łagodzenia polityki pieniężnej. Był to głównie przejaw wzrostu awersji do ryzyka na globalnych rynkach. – W mojej ocenie ta awersja będzie malała pod wpływem bezprecedensowej skali łagodzenia polityki fiskalnej i pieniężnej oraz informacji dotyczących postępów w pracach nad lekami i szczepionkami na Covid-19 – dodaje. A to oznacza, że złoty najgorsze ma już zapewne za sobą.

Gospodarka krajowa
Zanosi się na dezinflację i obniżki stóp NBP, a zatem i depozytów
Materiał Partnera
Zasadność ekonomiczna i techniczna inwestycji samorządów w OZE
Gospodarka krajowa
Polska gospodarka pod koniec 2024 roku rosła jeszcze szybciej
Gospodarka krajowa
Gospodarka rosła jeszcze szybciej. Są nowe dane o PKB
Gospodarka krajowa
Dane o inflacji najlepsze od lat i najsłabsze od roku
Gospodarka krajowa
Modlitwa polskich firm. Czyli siedem barier głównych
Gospodarka krajowa
Ponad 76 mld zł deficytu w budżecie państwa po marcu