Los kolejnych firm notowanych na warszawskiej giełdzie jest już przesądzony. Właściciele PGO, Polnordu czy Kruszwicy wkrótce wycofają je z obrotu. Niebawem mogą do nich dołączyć następni emitenci.
W kolejce do delistingu
To wynik niedawno zakończonych wezwań, które przebiegły po myśli wzywających, dominujących akcjonariuszy. Otwiera się więc droga do rozpoczęcia przymusowego wykupu pozostałych papierów od akcjonariuszy mniejszościowych i wycofania spółek z giełdy.
– Jesteśmy zadowoleni, że nasza oferta skierowana do akcjonariuszy PGO spotkała się z pozytywnym odzewem. Osiągnięta wielkość udziału w akcjonariacie spółki pozwoli w ciągu kilku najbliższych tygodni ruszyć z procesem przymusowego wykupu, a następnie delistingu PGO – skomentował Jacek Leonkiewicz, partner zarządzający TDJ Equity. Inwestor swoje plany argumentował brakiem dalszych korzyści z pozostania spółki na GPW. – Przemawia za tym całkowity brak płynności oraz brak korzyści dla PGO związanych z obecnością na giełdzie, przy jednocześnie wysokich kosztach i ograniczeniach związanych z jej obecnością na rynku regulowanym. Z tej perspektywy uważamy, że zaproponowane rozwiązanie oraz oferowana cena są dla akcjonariuszy PGO korzystne – tłumaczył Leonkiewicz.
Z podobnego założenia wychodzą zapewne właściciele Kruszwicy i Polnordu. W przypadku dewelopera walne zgromadzenie nie czekało nawet na wynik wezwanie i już wcześniej uchwaliło zgodę na wycofanie akcji z obrotu.