Przyszłość finansów publicznych rysuje się w ciemnych barwach

Wiadomo, że dla redukcji deficytu rok 2025 jest już stracony. Gorzej, że w kolejnych latach zarówno dziura w publicznej kasie, jak i zadłużenie mogą być wyższe, niż życzyłby sobie minister finansów.

Publikacja: 27.01.2025 06:00

Przyszłość finansów publicznych rysuje się w ciemnych barwach

Foto: Adobestock

Polskie finanse publiczne są w szczególnie trudnej sytuacji. Deficyt przekroczył unijny limit 3 proc. PKB już w 2023 r. i w związku z tym w minionym roku Komisja Europejska nałożyła na nas procedurę nadmiernego deficytu, co oznacza, że trzeba go w miarę szybko ograniczyć. Tymczasem Polska znalazła się pod presją zwiększonych wydatków na szeroko rozumiane bezpieczeństwo, w tym głównie militarne, ale też zdrowotne czy socjalne. Redukcja dziury budżetowej wymagać więc będzie połączenia wody z ogniem, jak ta sztuka może się udać w tym roku i latach kolejnych? – zapytaliśmy o to ekonomistów.

Co z finansami publicznymi w 2025 r.

Jeśli chodzi o rok 2025 r., Ministerstwo Finansów prognozuje spadek deficytu (liczonego według metodologii UE) do 5,6 proc. PKB z 5,9 proc. w 2024 r. To oczywiście bardzo niewielkie zacieśnienie fiskalne i rynki finansowe się z tym w zasadzie pogodziły. Osiągnięcie tego celu nie wymaga specjalnych wysiłków i przy sprzyjających okolicznościach jest całkiem możliwe.

– Wynik sektora może być nawet lepszy od tych założeń – ocenia Karol Pogorzelski, ekonomista Banku Pekao. – Na 2025 r., przynajmniej na razie, nie przewidziano dużych podwyżek transferów socjalnych, pomijając rentę wdowią, a dochody podatkowe budżetu mogą być lepsze przy wyższym od przewidywań wzroście PKB. Wydatki na zbrojenia rosną zaś wolniej od wcześniejszych oczekiwań – mówi Pogorzelski.

Jednocześnie część ekonomistów wskazuje, że warunki makroekonomiczne wcale nie muszą być tak dobre, a w związku z tym istnieją obawy dla realizacji nawet tego skromnego planu.

– Zakładam, że i w 2024, i w 2025 r. deficyt finansów publicznych wyniesie ok. 6 proc. PKB, a zatem będzie wyższy od założeń rządowych – mówi nam Marcin Luziński, ekonomista Santander Bank Polski.

Na co rząd wydaje najwięcej

Luziński tłumaczy, że jego zdaniem rząd przyjął zbyt optymistyczne założenia dotyczące zwłaszcza wzrostu PKB, jak i inflacji CPI, a także prognoz wzrostu wpływów podatkowych, w tym VAT. – Ewentualne spowolnienie gospodarcze wpłynęłoby na jeszcze mocniejszy wzrost deficytu. A nie można też wykluczyć, że pojawią się dodatkowe prezenty dla wyborców w związku ze zbliżającymi się wyborami prezydenckimi – dodaje Luziński.

Ekonomiści PKO BP prognozują, że deficyt sektora w 2024 r. wyniesie 6,1 proc. PKB, a w tym roku uda się go „zbić” do 5,7 proc. PKB, co byłoby ambitniejszym planem niż ten założony przez rząd.

– Największym wyzwaniem dla realizacji planów Ministerstwa Finansów są założenia dotyczące wzrostu PKB i inflacji, które wydają się zbyt optymistyczne – zauważa Piotr Bujak, główny ekonomista PKO BP. – Dodatkowo, znaczącym ryzykiem jest też poziom stóp procentowych. Jeśli w 2025 r. nie dojdzie do ich obniżek stóp procentowych, koszty obsługi długu będą rosnąć szybciej niż gospodarka, co prowadzi do tzw. efektu kuli śnieżnej – konieczności zaciągania nowego długu, by obsłużyć już istniejący – ostrzega ekonomista.

Bujak zaznacza, że zachowanie dyscypliny fiskalnej w 2025 r. będzie więc kluczowe, ale zarazem trudne do osiągnięcia, choć pewnego wsparcia minister finansów może się spodziewać ze strony wydatkowej budżetu. Niższa może być przykładowo realizacja projektów obronnych, a pozytywny wpływ na ograniczenie wydatków będą mieć wolniejszy też wzrost wynagrodzeń w sektorze publicznym (o ok. 5 proc. wobec 20 proc. w 2024 r.), skromniejsza indeksacja świadczeń społecznych oraz dalsze wygaszanie tarcz antyinflacyjnych.

Deficyt 2,9 proc. PKB?

Jeśli chodzi kondycję finansów publicznych w kolejnych latach, to nastroje wydają się dużo bardziej minorowe. Resort finansów chce zredukować deficyt do 2,9 proc. PKB w 2028 r., przy długu na poziomie nieco powyżej 61 proc. PKB. Tymczasem Międzynarodowy Fundusz Walutowy przedstawił ostatnio prognozy, z których wynika, że nawet w 2029 r. deficyt wciąż będzie wynosił 3,5 proc. PKB, a zadłużenie państwa przekroczy 63 proc. PKB.

Niestety, podobne zdanie mają polscy ekonomiści. – Sądzimy, że po 2026 r. nastąpi faktycznie redukcja deficytu, ale będzie ona wolniejsza i trudniejsza, niż zakłada obecnie Ministerstwo Finansów – zaznacza Karol Pogorzelski. – W 2028 r. skończy się KPO, a potrzeby inwestycyjne polskiego państwa, w tym duże programy transformacyjne, będą wciąż wysokie. Widzimy ryzyko, że deficyt faktycznie utrzyma się na poziomie powyżej 3 proc. PKB do końca dekady – wyjaśnia.

– Konsolidacja finansów publicznych w najbliższych latach będzie jednym z największych wyzwań gospodarczych dla Polski – przyznaje też Piotr Bujak. – Obniżenie deficytu poniżej 3 proc. PKB do 2028 r. wymagałoby zdecydowanych działań naprawczych w stosunkowo krótkiej, czteroletniej perspektywie. Ale przeszkodą w realizacji tego celu będą liczne problemy strukturalne – podkreśla.

Jakie ryzyka dla budżetu

Ekonomiści PKO BP wyliczają szereg tych problemów. To m.in. szara strefa, której redukcja postępuje bardzo powoli, a która staje się istotnym problemem, zwłaszcza w kontekście utrzymującej się luki VAT (według szacunków PKO BP w drugiej połowie 2024 r. wyniosła ona około 12 proc.).

Kolejnym poważnym wyzwaniem jest starzejące się społeczeństwo, co stwarza coraz większą presję na budżet państwa i wymaga przemyślanych reform w systemie emerytalnym i podatkowym, co z kolei jest wyzwaniem politycznym. Nie można także pominąć ryzyk geopolitycznych. Według analiz PKO BP w negatywnym scenariuszu dług publiczny na trwałe przekroczy 60 proc. PKB, co narazi Polskę na ryzyko pozostawania przez dłuższy czas w ramach unijnej procedury nadmiernego deficytu, ograniczając jednocześnie możliwości kształtowania elastycznej polityki fiskalnej.

Interes społeczny

– Nie spodziewam się, by faktycznie udało się ściąć deficyt poniżej 3 proc. w 2028 r., jak zobowiązaliśmy się wobec Komisji Europejskiej – ocenia też Marcin Luziński. – Byłoby to możliwe, gdyby przez najbliższe lata nie zwiększano dodatkowo świadczeń społecznych, a to moim zdaniem mało realne. W kolejnych latach rząd powinien już myśleć o redukcji deficytu, w przeciwnym razie groziłaby nam negatywna reakcja agencji ratingowych i rynków. Już ostatnio analitycy agencji Fitch wyrazili opinię, że przestrzeń fiskalna w Polsce wyczerpała się, a prognozy długu publicznego odstają w górę od innych porównywalnych gospodarek – zaznacza Luziński.

– Ścieżka dojścia do 3 proc. będzie dłuższa, niż zakłada MF, i może być tak, że o ile nie zmienią się prognozy PKB, o tyle trwale będzie on wyższy niż 3 proc. także po 2029 r. – szacuje również Piotr Arak, główny ekonomista VeloBanku. – Sytuacja finansów publicznych Polski rysuje się w dość pesymistycznych barwach. Aby znacząco zmniejszyć deficyt, konieczne byłyby drastyczne cięcia wydatków lub znaczne podwyżki podatków, co spotkałoby się z silnym oporem społecznym. Ponadto istnieje ryzyko wystąpienia tzw. czarnych łabędzi, takich jak nagła eskalacja konfliktu zbrojnego czy głęboka recesja, które mogłyby dodatkowo pogorszyć sytuację finansów publicznych – wylicza Arak.

Finanse
Trzęsienie ziemi w PZU. Prezes Artur Olech odwołany, do zarządu wraca dawny szef spółki
Finanse
MF sprzedało na przetargu obligacje za 8,76 mld zł, popyt sięgnął 10,2 mld zł
Finanse
Ranking satysfakcji klientów banków
Finanse
Klesyk wraca do PZU. NWZ spółki powołało go do rady nadzorczej
Materiał Promocyjny
Zrozumieć elektromobilność, czyli nie „czy” tylko „jak”
Finanse
Przemysław Tychmanowicz zastępcą redaktora naczelnego „Parkietu”
Finanse
SBB: czas na walkę z kredytami złotowymi