W Banku Millennium było 30 września 39 pozwów o kredyty hipoteczne w złotym. Kredytobiorcy żądają zwrotu świadczeń spełnionych podczas umowy kredytu argumentując, że wskaźnik WIBOR jest niezrozumiałym, niemożliwym do zweryfikowania elementem mającym wpływ na zobowiązania konsumenta. Zarzucają też, że bank niewystarczająco informował ich o skutkach zmiennego oprocentowania kredytu przed zawarciem umowy. Sąd Okręgowy w Kaliszu udzielił kredytobiorcom zabezpieczenia roszczenia o ustalenie nieważności umowy kredytu złotowego w sprawie przeciwko VeloBankowi (d. Getin) w ten sposób, że w całości zwolnił ich z obowiązku płacenia rat. W lipcu Sąd Rejonowy w Zielonej Górze wydał wyrok, w którym przychylił się do żądania z pozwu, aby usunąć WIBOR z umowy kredytu złotowego. Natomiast Sąd Okręgowy w Białymstoku oddalił pozew kredytobiorcy, który domagał się usunięcia z umowy stawki WIBOR.
Procesy będą długie
W kancelariach prawnych pojawia się coraz więcej tzw. złotówkowiczów, zachęconych sukcesami frankowiczów. Chcą się zorientować, czy w swoich sprawach też mają szansę na wygraną z bankiem. W ich imieniu już są wysyłane pierwsze pozwy do sądów. Podstawą do tego są wadliwe umowy odwołujące się do wskaźnika WIBOR. Według Banku Millennium można założyć, że nastąpi wzrost liczby pozwów, których przedmiotem będą te umowy. Zawierają one niedozwolone postanowienia, rażąco godzące w interesy konsumentów. Naruszenia polegają na niewykonaniu podstawowego obowiązku informacyjnego. Nie doręczając klientom regulaminu, na podstawie którego ustalany jest ww. wskaźnik, banki masowo łamały także art. 384 k.c. i art. 4 ustawy o przeciwdziałaniu nieuczciwym praktykom rynkowym. A zdaniem Banku Millennium prawdopodobne jest, że kancelarie prawne będą kwestionowały umowy hipoteczne, zawierające klauzule zmiennego oprocentowania opartego o wskaźnik referencyjny WIBOR.
Jak jednak ostrzega Jakub Bartosiak, adwokat z Kancelarii MBM Legal, złotówkowicze muszą liczyć się z długim, tj. 3-4 letnim, procesem. Są mocne argumenty za wyeliminowaniem z umów kredytowych zmiennego oprocentowania. Banki nie wypełniały obowiązków realizacyjnych i nie przekazywały klientom istotnych dokumentów. Ponadto nie finansują udzielanych kredytów z pożyczek czy kredytów, które zaciągają w innych bankach, lecz z depozytów lub kapitałów własnych. Koszt pozyskania pieniądza jest zatem dużo, dużo niższy niż stawka WIBOR, którą obciążają kredytobiorców. - W najbliższym czasie nie należy spodziewać się istotnej zmiany stanowiska sektora bankowego. Można jednak liczyć na to, że po pierwszych niekorzystnych wyrokach banki będą bardziej skłonne do rozmów niż z frankowiczami. Być może szybciej zaczną zawierać ugody i zmieniać warunki kredytowania, zamiast czekać kilka lat i ryzykować większe straty - uważa mec. Bartosiak.
Niektóre wady umów