Michnik wygłosił przemówienie w Sali Notowań, okraszone pysznym dowcipem. Posłużył się w nim osobami czołowych budowniczych polskiego i radzieckiego komunizmu oraz socjalizmu. Skomentowałem to żarcikiem, że jeśli wybrzmienie tych nazwisk (a były to naprawdę ponure postaci) nie spowodowało zawalenia się murów Giełdy, to znaczy że nic jej w przyszłości nie zagraża.
Wspomnienie tamtej chwili nasunęło mi się ni z tego, ni z owego – choć z jakiegoś powodu, owszem. Zaraz po nim zaiskrzyło, że nie czytałem „Kapitału” Karola Marksa. Dzieło to, w czarnej masywnej okładce, znajdowało się w składowisku książek w salonowym meblu podobnym do szafy w moim rodzinnym domu we Wrocławiu. Z wytłoczonymi srebrnymi literami. Chyba to było po rosyjsku. Księga budziła respekt.
Z myślą Marksa zapoznałem się jako tako na zajęciach z ekonomii na Uniwersytecie Jagiellońskim. Jednak nawet na tak znakomitej uczelni Marks uchodził jedynie za współsprawcę aktu gigantycznej manipulacji masami. Na miano filozofa nie zasługiwał. Dyskutowaliśmy o jego błędach, porównując go z Keynesem. Obaj wypadali na podejrzanych ideologów. Wszyscy wtedy chcieliśmy oddychać wolnością i doświadczyć państwa zredukowanego do minimum. Był przecież rok 1989.
Nie wiem nadal, czy jest prawdą – o ile w tej dziedzinie może istnieć jakakolwiek prawda – że Marks był ultrainteligentnym filozofem, tyle że jego idee zostały zwulgaryzowane i użyte przez kolektywistyczne reżimy. W każdym razie dobrze byłoby wreszcie przeczytać „Kapitał”. Czasem zagadki współczesności mają swoje odpowiedzi lub przynajmniej inspiracje w tym, co zapomniane, obśmiane, wykpione nawet.
Czym bowiem jest kapitalizm, ten, który znamy? Nawet w okresie świetności jego wersji neoliberalnej wiadomo było, że podlega on pewnemu ideologicznemu makijażowi mającemu nadać mu ludzką twarz. Ludzką, a więc nieignorującą kwestii społecznych. To przecież jeszcze w epoce neoliberalnej narodziło się pojęcie „społecznej odpowiedzialności biznesu”. Tym bardziej jest to wyraziste dzisiaj, w czasach ekspansji zagadnień dotyczących ESG, tak w retoryce, jak i w twardych zastosowaniach.