Paweł Borys powiedział w wywiadzie dla agencji Bloomberg, że rząd ma narzędzia, aby umocnić walutę oraz że bank centralny powinien uwzględniać także sytuację złotego. To o złotym stało w skrajnej sprzeczności ze słowami Adama Glapińskiego, który podczas swojej konferencji prasowej lekceważył osłabienie naszej waluty i mówił, że NBP nie będzie interweniował (czym dodatkowo złotemu zaszkodził).
Interesujące były słowa Borysa o narzędziach, które posiada rząd, żeby zoptymalizować kurs złotego. Według Artura Sobonia, który też słownie interweniował, taki optymalny kurs euro to 4,40–4,60 PLN. Być może tak rzeczywiście jest najlepiej zarówno dla importerów, jak i eksporterów, ale co z kursem dolara, który się umacnia? A przecież w dolarach płacimy na przykład za ropę, której ceny szybko rosną (o tym poniżej).
Nawiasem mówiąc, te narzędzia rządu są dość ograniczone. Podobno mówi się o ograniczeniu płynności na rynku, co skutkować będzie dużym wzrostem rentowności obligacji. Według mnie tego rząd nie zrobi. Sprawdzonym narzędziem jest wymiana euro ze środków unijnych nie w NBP, a bezpośrednio na rynku walutowym. Tylko jest jedno zastrzeżenie: trzeba to euro mieć w portfelu, a skoro środków z KPO nie chcemy (sic!), a środki z polityki spójności są zagrożone, to takie interwencje będą bardzo ograniczone.
NBP może też sprzedawać waluty na rynku (mamy 167 mld euro w rezerwach), ale takie działanie podobne do „erdoganomiki” uprawianej w Turcji przez prezydenta Erdogana może przynieść więcej szkód niż pożytku. Zresztą trzeba pamiętać, że zarówno słowne, jak i realne interwencje mogą co najwyżej trend przyhamować, ale go nie zmienią. A złoty w okresie przedwyborczym, a być może i powyborczym, jeśli będzie się zanosiło na wcześniejsze wybory będzie bardzo podatny na osłabienie.
Teraz kilka zdań o cenach ropy i paliw. W tym przedwyborczym tempus mirabile dzieją się zgodne z tym określeniem cuda. Niedawno miałem interesująca rozmowę z dziennikarzem z Handelsblatt (oddział z Wiednia). Jednym z jego pytań było to, jak Polska robi, że cena ropy wzrosła na rynkach globalnych od lipca o ok. 35 proc., złoty stracił w tym okresie około 10 proc., a cena paliw na stacjach maleje. Dziennikarz pytał mnie, czy rząd uprawia „orbanomikę” i zamraża cenę na stacjach. Musiałem wyprowadzić go z błędu, mówiąc, że rząd nie musi tego robić, bo monopolistą kieruje zarząd, który potrafi w lot zgadnąć przedwyborcze potrzeby rządu.