A do tego dochodzą zdarzenia geopolityczne, które są coraz trudniejsze do przewidzenia, a jeszcze trudniejsze do sensownego zarządzenia.
Po wielu latach ekspansywnej polityki monetarnej i fiskalnej puściła tama przywiązania do stabilnych cen i ruszyła fala wysokiej inflacji. Przy czym wiele wskazuje, że fala ta będzie nie tylko wysoka, ale też bardzo długa. Najprawdopodobniej zmienność cen stanie się stałą w relacjach biznesowych. Umowy zaczną zawierać klauzule indeksacji, terminy płatności zaczną mieć dużo poważniejsze znaczenie nie tylko w zakresie płynności finansowej, wartość pieniądza w czasie stanie się wiedzą powszechną. Niestety, właściwe poradzenie sobie z inflacją przez biznes i konsumentów oznaczać będzie, że zostanie ona z nami na dłużej. Jeśli nauczymy się z nią żyć, to bardzo trudno będzie ją zwalczyć, gdyż wiązać by się to musiało z obniżeniem poziomu życia społeczeństwa.
Drugie niepokojące zjawisko ekonomiczne to recesja. Wprawdzie wskaźniki gospodarcze jeszcze jej nie potwierdzają, ale wystąpiło bardzo wiele czynników, które mogą ją wywołać. W szczególności mam na myśli olbrzymi wzrost kosztów energii, który może doprowadzić do zmian w produkcji i na rynku nieruchomości. Przedsiębiorstwa, które prowadzą działalność energochłonną, a nie zadbały zawczasu o zapewnienie długoterminowych dostaw prądu, będą miały teraz olbrzymie problemy. Nie tylko z uwagi na wysokie emisje CO2, ale zwyczajnie przez dramatycznie wzrastające koszty energii. W niektórych branżach może to skutkować nie tyle spadkiem marżowości, ile wręcz utratą rentowności. Bo nie możemy się pocieszać, że podobne problemy mają też inni – wszak w innych krajach ceny energii będą najprawdopodobniej istotnie niższe.
Z kosztami energii wiążą się też koszty utrzymania mieszkań, co może być kolejnym czynnikiem istotnie wpływającym na rynek nieruchomości. Po bardzo istotnych podwyżkach rat kredytów będzie to drugi cios, który spadnie na nabywców mieszkań. A warto mieć na względzie, że ewentualny kryzys nieruchomościowy to domino, które może mieć dewastujący wpływ na całą gospodarkę. Jeśli kogoś nie będzie stać na opłacenie czynszu, zrzucić się będą musieli inni mieszkańcy. Jeśli ktoś nie będzie mógł obsługiwać kredytu, bank będzie miał problem z odzyskaniem pieniędzy. W przypadkach jednostkowych nie jest to problemem, ale jeśli zjawiska te będą miały skalę masową, system może tego zwyczajnie nie wytrzymać, powodując wieloletnią głęboką recesję.
Pisząc o wzrastających kosztach energii, nie sposób nie wspomnieć o OZE – spółki, które zainwestowały w swoje źródła energii odnawialnej lub zakontraktowały długoterminowe dostawy z zewnątrz, są dziś w bardzo komfortowej sytuacji. Nie tylko mniej zapłacą, ale dodatkowo będą miały niższy ślad węglowy, co staje się coraz ważniejsze w prowadzeniu biznesu. Już za rok bieżący spółki będą zobowiązane do szczegółowego zaraportowania kwestii środowiskowych – bezpośrednio z uwagi na wymogi dotyczące Taksonomii Sustainable Finance oraz pośrednio przez wzgląd na obowiązki informacyjne instytucji finansowych (SFDR 2019/2088). A za kilkanaście miesięcy będą musiały zbierać dane do wyliczenia około 80 wskaźników wynikających z finalizowanych właśnie standardów zrównoważonego rozwoju (tzw. ESRS-y). Jeśli tego nie zrobią, względnie jeśli wyliczone wskaźniki nie będą satysfakcjonujące dla odbiorców, spółki mogą stracić finansowanie, a nawet klientów.