W gronie firm giełdowych, borykających się z poważnymi kłopotami finansowymi, zagrażającymi ich bytowi, znalazło się kilka spółek, które mają dla warszawskiego parkietu niebagatelne znaczenie. Niewątpliwie do niechlubnej czołówki należy zaliczyć Elektrim, Stalexport i Netię. Ich sytuacja jest dość zróżnicowana, jednak charakteryzuje się jedną cechą wspólną - ogromnym zadłużeniem i kłopotami z płynnością finansową. Mówiąc ludzkim językiem, nie są one w stanie spłacać swoich długów lub mają z tym poważne problemy. Dodatkowo zaś zadłużenie to powoduje powstawanie kosztów finansowych tak wielkich, że "zjedzą" każdy zysk wypracowany przez te spółki z prowadzonej działalności (o ile ta działalność w ogóle jest zyskowna).
Warto zwrócić uwagę, że mówimy tu o dwóch różnych aspektach funkcjonowania firm - wypłacalności i zyskowności. Są one ze sobą ściśle związane, lecz jednak wyraźnie odrębne. Ekonomiści mówią czasem, że zysk jest teorią, wypłacalność zaś rzeczywistością. Co jest ważniejsze? Trudno rozstrzygnąć, choć znaczenie ma fakt, że możliwe jest funkcjonowanie przez wiele lat przedsiębiorstwa, które nie przynosi zysków, jednak sytuacja, w której nie reguluje ono swoich zobowiązań, z reguły kończy się znacznie szybciej i mniej przyjemnie. Tak więc nawet, gdy firma ma świetne perspektywy na osiąganie wspaniałych zysków, może tego zwyczajnie nie doczekać z powodu braku środków. Stąd też tak wielką wagę należy przykładać do planowania przepływów finansowych.
Wydawałoby się, że im skala działania firmy szersza i im jej działalność bardziej złożona, tym waga tego typu zagadnień większa i lepsza jakość stosowanych rozwiązań. Praktyka dowodzi, że wcale tak być nie musi.
Jesienią 1994 r. - a więc niemal dokładnie siedem lat temu - w PARKIECIE ukazał się artykuł zatytułowany "Elektrim tonie w należnościach". Z tekstu możemy dowiedzieć się, że udział należności w sumie bilansowej tej firmy wynosił aż 75%. Spośród prawie 15 bln zł majątku obrotowego 13 bln zł stanowiły właśnie należności. Dane te są, oczywiście, w starych złotych i w tamtym czasie były to wielkie kwoty. Ale i w obecnej walucie muszą robić wrażenie, jeśli wziąć pod uwagę, że poprzedni bilion złotych równa się obecnym 100 milionom złotych. Obecnie jej zobowiązania wynoszą około 4 miliardów złotych (40 bilionów starych złotych!).
Dziś znów o Elektrimie mówią wszyscy, choć kłopot z płynnością lokuje się po przeciwnej stronie skali. Spółka ta może być klasycznym przykładem na to, na jak kruchych podstawach opiera się istnienie firmy, która popełnia błędy w zarządzaniu płynnością. Jak widać, błędy te są jej specjalnością od lat.