Z Radą Polityki Pieniężnej to właściwie nie wiadomo już, o co chodzi. Jednego dnia rząd podejmuje decyzję o tym, że przedstawiciel RPP może brać udział w jego posiedzeniach jedynie na specjalne zaproszenie, a w niedługi czas potem postanawia zaprosić Radę na wspólne spotkanie, by - jak można się domyślać - przedyskutować ważne dla kraju kwestie gospodarcze oraz zasady ewentualnego współdziałania.
Interesujące jest jednak to, że do spotkania dojść ma w momencie najgorszym z możliwych. Najpierw premier żąda od Rady obniżenia stóp, grożąc doprowadzeniem do ograniczenia niezależności RPP i rozszerzeniem jej kompetencji, czyli odpowiedzialności za kwestie inne niż dbanie o jakość pieniądza i poziom inflacji, potem do Sejmu trafia projekt ustawy, który nie pozostawia cienia wątpliwości co do intencji wnioskodawców. Osobliwa to metoda dążenia do współpracy, gdy partnera stawia się pod ścianą, przykłada pistolet do głowy i mówi: "a teraz podyskutujmy".
Osobliwa wydaje się też sytuacja, gdy premier i dwaj wicepremierzy dążą zdecydowanie do spacyfikowania nieposłusznej instytucji, zaś wicepremier - minister finansów, a więc osoba, której Rada przeszkadza w pracy najbardziej, jest przeciwny ograniczaniu jej niezależności. Ciekawe jest też to, że w momencie, gdy jest niemal pewne, że Sejm bez trudu przyjąłby ustawę nawet w tak kuriozalnym kształcie, jaki ma ona obecnie, w obronie Rady staje prezydent, co można odczytywać jako zapowiedź jej zawetowania.
O co w tym całym "wielogłosie" chodzi? Może tylko o to, by stworzyć wrażenie zróżnicowania poglądów i przyjąć zmiany w kształcie znacznie złagodzonym, niż zakłada to projekt PSL? Cel zostanie osiągnięty, a złe wrażenie nieco zatarte.
Wiadomo, że do sprawnego funkcjonowania gospodarki niezbędne jest współdziałanie rządu i RPP. Nie wiadomo, dlaczego tego współdziałania brak od samego niemal początku istnienia Rady. Żaden chyba rząd nie był w stanie się z nią dogadać. A przecież mieliśmy ich w tym czasie kilka, i to dość zróżnicowanych. Warto przypomnieć, że pod koniec 1998 r. wicepremier - minister finansów Leszek Balcerowicz domagał się od RPP... zdecydowanej obniżki stóp, czym doprowadził do poważnego konfliktu między rządem a Radą, która takiemu posunięciu się sprzeciwiała.