Gierek czy nie?

Na okoliczność trzeciej rocznicy rządu premier odświeżył słynną zieloną mapkę, która znalazła się na czele listy sukcesów jego gabinetu. Była to jednak również okazja dla opozycji oraz komentatorów do odniesienia się do poczynań rządu w kwestiach gospodarczych – Donald Tusk został kilkakrotnie porównany do Edwarda Gierka ze względu na rosnące szybko zadłużenie. Czy premier ma rzeczywiście więcej wspólnego z sekretarzem Gierkiem niż zielony kolor Polski na mapie Europy z zasługami rządu?

Publikacja: 27.11.2010 00:54

[srodtytul][link=http://blog.parkiet.com/pkwiecien/2010/11/27/gierek-czy-nie/]Czytaj i komentuj na blogu[/link][/srodtytul]

Sam fakt, iż w szerokiej debacie publicznej mówi się tak dużo o kwestiach fiskalnych, może być zachęcający i pewnie przynajmniej po części jest zasługą medialności zegara długu, o którym dane było mi pisać na tej stronie kilka tygodni temu. Niestety, choć jak można było się spodziewać, debata nie poszła tym torem, którym powinna.

Zarówno rząd, jak i krytycy skoncentrowali się na samej wielkości deficytu sektora finansów pub-licznych i perspektywie przekroczenia ustawowego progu 55 proc. długu w relacji do PKB. Efekt? Zwalanie winy na samorządy oraz powrót pomysłu rozmontowania reformy emerytalnej.Podniesienie kwestii zadłużania samorządów w kontekście porównań do Gierka jest o tyle szczęśliwe, iż pozwala zwrócić uwagę na istotną kwestię. Zadłużanie się nie musi być złe! W teorii podmiot się zadłuża, jeśli stopa zwrotu z inwestycji przekracza koszt kapitału.

W odniesieniu do rządu trudno o taką analizę w ujęciu bezpośrednim, jednak można uznać, że jeśli w wyniku zadłużania podejmowane są inwestycje podnoszące długoterminową ścieżkę wzrostu gospodarczego (np. poprzez poprawę infrastruktury czy inwestycje w kapitał ludzki), jest spora szansa, że zadłużanie się będzie ekonomicznie uzasadnione.

W przypadku samorządów inwestujących teraz głównie w infrastrukturę przy asyście środków unijnych można niemal w ciemno założyć sensowność wzrostu zadłużenia. Idąc tym tropem, również długi zaciągane za Gierka mogłyby mieć uzasadnienie, gdyby pozwolono na przykład na rynkową alokację pozyskanych środków.

Przechodząc do kwestii OFE, inwestowanie większości oszczędności prywatnych w dług rządowy może rzeczywiście nie być najlepszym z możliwych rozwiązań, ale gdyby premier Pawlak znał z makroekonomii zasady działania tzw. efektu wypierania, wiedziałby, że jest to spowodowane w dużym stopniu dużą podażą relatywnie atrakcyjnych obligacji skarbowych.

Co więcej, retoryka pomysłodawców wstrzymania przekazywania składek do OFE jest mylna, gdyż zakłada, iż obecnie to budżet przekazuje OFE środki, które następnie inwestowane są w emitowane przez Skarb Państwa obligacje. Tymczasem są to pieniądze nie budżetu, ale przyszłych emerytów!

Należy zdać sobie sprawę, że potężny deficyt sektora jest efektem zaniedbań lat poprzednich w połączeniu z sensownym zadłużaniem się (głównie samorządów) pod inwestycje unijne. Rozwiązywanie tego problemu przez wycofywanie się z sensownych ekonomicznie decyzji to droga na skróty, która będzie nas dużo kosztować.

Mając na uwadze, że na chwilę obecną rynki finansowe są ciągle (jeszcze) pobłażliwe dla polskiego rządu, nie ma potrzeby natychmiastowego zasypywania dziury budżetowej kosztem wzrostu gospodarczego (jak np. w Irlandii). Wystarczy zmienić długookresową ścieżkę fiskalną, głównie poprzez szeroko rozumianą reformę świadczeń społecznych. Jeśli premier nie chce wejść w podsuwane mu buty sekretarza Gierka, powinien to szybko przemyśleć.

Felietony
Afera w tropikach
Materiał Partnera
Zasadność ekonomiczna i techniczna inwestycji samorządów w OZE
Felietony
Po co lista insiderów?
Felietony
Barwy przyszłości
Felietony
Private debt dla firm rodzinnych. Warto?
Felietony
Idzie nowe?
Felietony
Klucz do nowoczesnego rynku?