Propozycję obniżenia taryfy na energię elektryczną po zakończeniu mrożenia cen energii 30 czerwca ma rozważać obecnie Ministerstwo Klimatu i Środowiska. Według naszych informacji już w styczniu odbyło się robocze spotkanie przedstawicieli spółek obrotu i MKiŚ w tej sprawie.
Niektóre firmy już teraz są na granicy opłacalności, a obniżenie taryfy za energię po okresie mrożenia pogorszy ich sytuację. Ale bez jakiejkolwiek interwencji rządu podwyżki cen prądu w drugiej połowie roku u niektórych sprzedawców – jak dowiadujemy się nieoficjalnie, mogą wynieść powyżej 60 proc. Rząd stoi więc przed dylematem znaczącej podwyżki cen energii (znacznie większej niż szacowana przez minister klimatu i środowiska Paulinę Hennig-Kloskę na 30 zł miesięcznie) albo pogorszenia i tak już bardzo niskiej rentowności działalności spółek obrotu. – Trudno będzie przyjąć coś, co jeszcze bardziej będzie uderzać w spółki obrotu, a wezwanie do obniżenia taryfy w ciągu roku do tego by doprowadziło – mówi nam przedstawiciel jednej z firm obrotu.
– o tyle więcej może wynieść rachunek za energię elektryczną w gospodarstwach domowych po 30 czerwca
– o tyle wyższa może być cena samej energii wobec stawki, którą obecnie płacimy w naszych rachunkach za prąd, wynoszącej 412 zł za megawatogodzinę.
Dalsze mrożenie cen energii do końca roku zostało już wykluczone bo – jak argumentuje rząd – budżetu nie stać na takie dotowanie. Przypomnijmy, że obecna, zamrożona główna składowa rachunku za energię, a więc sam koszt energii, wynosi 412 zł za MWh. Po 30 czerwca wzrośnie do ok. 739 zł za MWh, a więc do taryfy za prąd bez mrożenia.