Rząd ma już plan, jak radzić sobie z efektami ubocznymi odmrożenia cen energii po 30 czerwca. Miałby się on opierać na wezwaniu prezesa Urzędu Regulacji Energetyki, który mógłby zawnioskować do spółek energetycznych o zmianę taryf na drugą połowę 2024 r. już po odmrożeniu cen energii. Przypomnijmy, że obecna, zamrożona główna składowa rachunku za energię, a więc sam koszt energii, wynosi 412 zł za MWh. Po 30 czerwca wzrośnie do ok. 739 zł za MWh, a więc taryfy za prąd bez mrożenia. Jeśli polskie gospodarstwo domowe zużywa rocznie między 2 a 2,5 MWh, to wzrost rachunków za energię za sześć miesięcy drugiej części roku wyniesie od 327 do ponad 490 zł. To prosta kalkulacja oparta na danych taryfowych URE.
Tymczasem zgodnie z tym, co mówiła w mediach minister klimatu i środowiska Paulina Hennig-Kloska, intencją rządu jest, aby ceny energii elektrycznej dla gospodarstw domowych nie wzrosły więcej niż 30 zł miesięcznie po 30 czerwca, a więc ok. 180 zł więcej do końca roku aniżeli obecnie. Resort pokłada nadzieje w spadających obecnie cenach energii na giełdzie.
Pomysł rządu
Jak rząd chce sprawić, że rachunki – wbrew obecnej taryfie – miałyby po odmrożeniu wzrosnąć zaledwie o ok. 180 zł? Resort na obecnym etapie nie wskazuje na szczegóły, ale podkreśla, że jest w końcowej fazie analiz i uzgodnień z innymi resortami i instytucjami, dotyczących cen energii elektrycznej, gazu i ciepła w drugim półroczu 2024. – W najbliższym czasie ministerstwo przedstawi konkretne propozycje. Rozwiązania, nad którymi pracujemy, wezmą pod uwagę zmieniającą się sytuację rynkową i potrzebę stopniowego powrotu do normalnego funkcjonowania rynku, a jednocześnie zabezpieczą odbiorców, w szczególności tych najbardziej wrażliwych, przed nadmiernym wzrostem obciążeń – informuje nas resort.
Czytaj więcej
Polska energetyka uzyskała pełny dostęp do unijnych funduszy, w tym do Krajowego Planu Odbudowy. Komisja Europejska formalnie odblokowała 59,8 mld euro dla naszego kraju w Krajowym Planie Odbudowy. Wkrótce ruszą nabory na 28 mld euro.