Budowę przemysłowej elektrociepłowni w Puławach o mocy elektrycznej 100 MW i termicznej 300 MW planowano jeszcze w 2014 r. Wówczas jednak miał to być blok gazowy. Po zmianie władzy zdecydowano, że będzie to jednak blok na węgiel. Obiekt w przeciwieństwie do innych inwestycji w kraju miał pracować na potrzeby kompleksu Grupy Azoty, a nadwyżki energii miały trafiać do sieci.

Mijają terminy…

Pierwotnie planowany termin oddania nowej jednostki do użytku mijał w październiku 2022 r. Następnym terminem był wrzesień 2023 r. Po trzech latach od zawarcia umowy z generalnym wykonawcą, czyli konsorcjum Polimeksu Mostostalu i SBB Energy, z uwagi na siłę wyższą, jak pandemia i wojna w Ukrainie, nie udało się go dotrzymać. – Według zaktualizowanego 26 stycznia br. harmonogramu przesłanego przez generalnego wykonawcę (Polimex Mostostal) zakończenie inwestycji jest przewidywane na październik. Wszystko zależy od przebiegu prac rozruchowych – informuje nas Hubert Kamola, wiceprezes zarządu Grupy Azoty, prezes zarządu Grupy Azoty Puławy.

Rosną koszty

Roszczenia dotyczące kosztów realizacji inwestycji zgłoszone przez Polimex Mostostal w listopadzie 2021 r., a następnie w kwietniu 2022 r., znalazły swój finał w aneksie z lipca 2023 r. Budżet projektu wzrósł w jego następstwie z 1,2 mld zł do 1,23 mld zł, a kontrakt z wykonawcą wzrósł o 35 mln zł. Inwestycja może być oddana do użytku jesienią, mimo że zaawansowanie rzeczowe inwestycji na koniec I kwartału 2024 r. określano na 99,91 proc. Obecnie trwają przygotowania do przeprowadzenia rozruchu potwierdzającego założone parametry pracy bloku. Przesunięcie terminu zakończenia prac związane jest z nieprzewidzianymi problemami technicznymi podczas pierwszej próby rozruchu. Najpierw miała miejsce awaria turbiny parowej, która została usunięta przez wykonawcę, i została ona zsynchronizowana z siecią krajową. Kolejną przyczyną przedłużenia realizacji kontraktu przez wykonawcę była awaria kotła polegająca na uszkodzeniu instalacji przegrzewacza pary drugiego stopnia. W czasie realizacji inwestycji pojawiał się pomysł, aby blok ten był przystosowany do spalania innego rodzaju paliwa – gazu czy biomasy – jednak te rozwiązania zarzucono. – Blok jest budowany jako węglowy. Potencjalna zmiana paliwa wymagałaby przeprowadzenia analiz technicznych i ekonomicznych i wiązałaby się z koniecznością kolejnych nakładów – mówi Kamola.

Wątpliwy sens inwestycji

Spółka podkreśla, że nie widzi też problemu na rynku węgla. – Węgiel kupujemy na otwartym rynku, nie ma z tym problemu. Pozostają jednak koszty i emisje – mówi nam wiceprezes. Dostawy mają być m.in. z kopalni Bogdanka. I tu pojawia się najwięcej pytań, czy blok w kontekście kosztów uprawnień do emisji CO2 będzie opłacalny. – Analizy trwają. Ten blok jest ostatnią taką jednostką w skali Europy. Jego konfiguracja wobec układu kotłów jest dyskusyjna. Nie wiemy, dlaczego poprzednie zarządy podjęły decyzję o jego budowie, jednocześnie nazywając to odtworzeniem. Inną kwestią jest dostosowanie tej inwestycji do perspektyw produkcji. To wszystko teraz wyjaśniamy – dodaje Hubert Kamola. Przypomnijmy, że w 2017 r. zrezygnowano ostatecznie z projektu gazowego na rzecz węglowego. Ówczesny zarząd podkreślał, że wybór paliwa gazowego nie był racjonalny ze względu na procesy technologiczne w Puławach oraz koszty paliwa gazowego.