W tym roku sytuacja w Polsce i Europie na szeroko rozumianym rynku chemicznym, w tym nawozów sztucznych, jest bardzo trudna. – Co do zasady w II i III kwartale spadały ceny produktów i rósł import z Azji. Dodatkowo producenci zazwyczaj mieli zabezpieczone ceny surowców na wyższych poziomach niż występujące na rynku i tym samym nie mieli szans na utrzymanie rentowności na wcześniejszych poziomach – mówi Jakub Szkopek, analityk Erste Securities Polska. Zauważa, że jeszcze na początku roku ceny nawozów były stosunkowo wysokie. Z każdym miesiącem spadały jednak kursy gazu i węgla, co wzmagało oczekiwania odbiorców na obniżki cen produktów. W efekcie ceny systematycznie malały. Dla producentów często oznaczało to jednak sprzedaż nawozów po kosztach ich wytworzenia, gdyż produkcja była realizowana zimą przy wysokich kosztach zakupu surowców.
– Dodatkowo wzrósł z Azji do Europy import szeroko rozumianych produktów chemicznych. Początkowo objął on głównie te wykorzystywane w branży materiałów budowlanych, ale w II połowie roku należy spodziewać się również zwyżki importu innych wyrobów, w tym m.in. nawozów – twierdzi Szkopek. Jego zdaniem to głównie konsekwencja wzmożonej produkcji w Chinach, spadku cen frachtu dalekomorskiego i utrzymywania się dość niskich cen surowców. Co równie ważne, na rynku nawozów widać obecnie oznaki wzrostu popytu. Powoli zaczynają też rosnąć ceny. – Rolnicy zwiększają skalę zakupów, gdyż prawdopodobnie nie spodziewają się dalszych spadków cen i tym samym te obecne uznali już za atrakcyjne. Trzeba też pamiętać, że dotychczas mocno wstrzymywali się z zakupami – zauważa Szkopek.
Mały popyt
Analityk Erste Securities Polska szacuje, że w II kwartale grupa Azoty zanotowała około 400 mln zł straty EBITDA. Jeśli jednak nie brać pod uwagę zdarzeń jednorazowych, to strata mogła sięgać nawet 600 mln zł. Dla porównania rok temu raportowany zysk EBITDA sięgał 1,24 mld zł. Koncern bardzo słabe wyniki, tak jak w I kwartale, zanotował prawdopodobnie w każdym z trzech kluczowych biznesów. – Azoty w przeciwieństwie do swoich europejskich konkurentów przy produkcji nawozów wykorzystują amoniak wytwarzany w kraju po stosunkowo wysokich kosztach. Inni, mając dostęp do tańszego półproduktu, są w stanie na tej działalności osiągać lepsze rezultaty niż polski koncern – podaje Szkopek. Mimo to pojawiające się symptomy ożywienia na rynku nawozów powinny wywierać w kolejnych miesiącach pozytywny wpływ na wyniki Azotów. W efekcie w tym biznesie koncern może w II połowie roku wyjść nawet na niewielki plus na poziomie EBITDA. Dłużej na poprawę trzeba będzie czekać w obszarze produktów chemicznych i tworzyw sztucznych.
Czytaj więcej
Spośród giełdowych spółek najsilniejszą pozycję w branży ma obecnie Ciech. Dzięki miliardowej inwestycji za kilka lat to jednak KGHM może stać się w Polsce kluczowym graczem. Aktywność na dotychczasowym poziomie planuje z kolei grupa JSW.