Na to wszystko nakładają się czynniki spoza Polski (wojna, sytuacja gospodarcza na świecie) i zagadki związane z możliwymi zmianami w ministerstwie odpowiedzialnym m.in. za budownictwo – dodaje. Krasoń zaznacza, że I kwartał br. pokazał, że nawet bez rządowego dopalacza mieszkania mogą się nieźle sprzedawać: według danych Otodom Analytics w siedmiu największych miastach deweloperzy sprzedali 12,4 tys. lokali, a dodatkowo ponad 3,5 tys. w miejscowościach sąsiadujących. – Z prognozami na kolejne kwartały należy być ostrożnym, bo wysokie ceny są dla niektórych kupujących coraz większą przeszkodą, inwestorzy też spokojniej patrzą na rynek, bo w ostatnim czasie ceny zakupu rosły, a stawki najmu pozostawały w miejscu, co obniża rentowność najmu – podsumowuje Krasoń.
Tomasz Puzyrewicz, dyrektor w DM Navigator mówi, że mimo zakończenia programu „Bk” deweloperzy ufnie patrzą na 2024 r. i nowy rządowy program wspierania kredytów mieszkaniowych. - Ten optymizm widać w deklarowanych celach sprzedaży na bieżący rok: większość firm zapowiada wzrost. Poza planowaną stymulacją kredytów mieszkaniowych otoczenie sprzyja deweloperom. Stopy, choć wolno, spadają, co wpływa na zwiększoną konkurencyjność funduszy inwestycyjnych i bezpośredniemu inwestowaniu w obligacje wobec lokat bankowych. Czołówka rynku deweloperskiego ma zatem jednocześnie solidne banki ziemi i dostęp do długu pozwalającego na kolejne zakupy na kurczącym się – przynajmniej w największych miastach – rynku działek budowlanych. To będzie kolejny dobry rok dla deweloperów – a przecież dodatkowo może otworzyć się mocno jeszcze dodatkowy kanał sprzedaży – do funduszy PRS — ocenia Puzyrewicz.
Robert Chojnacki, prezes REDNET 24 i założyciel portalu Tabelaofert.pl, mówi, że w marcowej ankiecie Indeks Nastrojów Deweloperów odsetek firm, które spodziewają się wzrostu sprzedaży skurczył się z 37,3 proc. w lutym do 24,7 proc. Odsetek firm, które spodziewają się stabilizacji, wzrósł z 51,8 proc. do 69,1 proc. Z kolei 6,2 proc. spodziewa się spadku sprzedaży wobec 8,4 proc. w lutym. – Wielką niewiadomą jest „Kns” – bardzo wiele będzie zależało od tego, kiedy wejdzie i w jakim kształcie. To, co wiemy dziś, to wciąż założenia, które już istotnie się zmieniały. Kolejnym wyzwaniem dla rynku jest podaż, która wiąże się także z wprowadzeniem nowych warunków technicznych budynków. Pierwotnie przepisy miały obowiązywać od 1 kwietnia, stąd tak silne odbicie podaży właśnie w I kwartale br. Termin został przesunięty na 1 sierpnia. Czy jednak nie zajdą jeszcze jakieś zmiany? Tego dziś wykluczyć nie możemy – mówi Chojnacki.
Ograniczony wpływ
Jan Dziekoński, ekspert portalu FLTR.pl, ocenia, że wyniki za I kwartał są dobre, bo lepszymi rok do roku i stabilnymi kwartał do kwartału.
– To z jednej strony pokłosie nadziei i oczekiwań wynikających z zapowiedzi programu „Kns” – albo żeby z niego skorzystać, albo żeby się obronić przed jego skutkami, czyli wzrostem cen, albo żeby na tym zjawisku zarobić. Jest to też efekt stopniowo poprawiającej się sytuacji gospodarczej. Cały 2024 r. będzie naszym zdaniem upływał pod znakiem przede wszystkim mocno rosnącej podaży: w tle mamy zmianę od sierpnia warunków technicznych, co będzie skłaniało do przynajmniej składania wniosków o pozwolenia na budowę – mówi Dziekoński.