To reakcja na doniesienia „Parkietu”, że spółka negocjuje z niemieckim koncernem BSH (marki Bosch, Siemens) produkcję – na jego zlecenie – kuchenek. Firmy konsekwentnie odmawiają komentarza na ten temat.
– Wiele czynników ma wpływ na wzrost notowań firmy, którą jeszcze rok temu uważano za bankruta, wyceniając ją na mniej niż 4 zł za akcję. Teraz jest w dobrej kondycji finansowej, umacnia pozycję na wielu rynkach regionu i staje się coraz ważniejszym graczem, z którym trzeba się liczyć – mówi Andrzej Szymański, analityk BM BZWBK.Prezes i główny udziałowiec Amiki Jacek Rutkowski od jakiegoś czasu przyznaje, że negocjuje kontrakt na produkcję ok. 200 tys. kuchni rocznie. Ale żadnych szczegółów nie podaje.
W branży zaczęły się też pojawiać plotki, jakoby BSH był zainteresowany nie tylko współpracą handlową, ale też zakupem całej spółki. Część branży podchodzi do takiego scenariusza sceptycznie, jednak gdy zaczęły się pojawiać pierwsze przecieki o sprzedaży dwóch fabryk Samsungowi, było podobnie.
– Naturalne jest, że Koreańczycy za jakiś czas będą musieli uzupełnić ofertę o kuchnie i będą chcieli kupić albo fabrykę Amiki, albo całą spółkę. Dla europejskich graczy byłoby to niekorzystne. Strategicznie dla nich lepiej by było przejąć Amicę niż dopuścić do jej sprzedaży Samsungowi, który zbytnio się może umocnić. Gra nie idzie o nasz rynek, tylko o zachodnią Europę, gdzie w większości trafia produkowany w Polsce sprzęt – dodaje Szymański.
– Nie prowadzę w tej chwili żadnych rozmów w sprawie sprzedaży akcji – powtarza jednak Rutkowski.