Do kolejnej wolty doszło kilka dni temu. Edmund Mzyk poinformował o sprzedaży wszystkich akcji nowemu inwestorowi – formalnie nabywcą jest cypryjski wehikuł Poway Holding. Wartości transakcji nie ujawniono.
– „Właściciel końcowy" na tym etapie pragnie pozostać anonimowy. Między mną i rodziną a nim nie ma żadnych powiązań kapitałowych czy osobowych. Postanowiłem, jako inwestor, uratować kapitał, który w przypadku nierozwiązania konfliktu w akcjonariacie mógłby przepaść. Zmiany własnościowe mają szansę doprowadzić do zakończenia sporu, co pozwoli na ustabilizowanie sytuacji przedsiębiorstwa – komentuje Mzyk. Dodaje, że zadeklarował gotowość pozostania na stanowisku prezesa do końca przyszłego roku, jednak decyzja w tej kwestii należy do akcjonariuszy.
[email protected]
Yawal pozostaje w cieniu Grupy Kęty
W segmencie rynku, w którym działa Yawal, głównym graczem jest Grupa Kęty. Ta spółka prześcignęła firmę założoną przez Mzyków o kilka długości nie tylko w biznesie podstawowym. Przychody Yawalu w segmencie profili aluminiowych wyniosły w 2012 r. 127 mln zł, a systemów 86 mln zł. W przypadku Kęt to po ponad pół miliarda złotych.
Yawal jest w tyle także pod względem rozwoju. Cały impet inwestycyjny został skierowany na zwiększanie mocy produkcyjnych dotychczasowych segmentów, podczas gdy Kęty postawiły na dywersyfikację. Najważniejszym przedsięwzięciem było wejście w produkcję opakowań dla przemysłu spożywczego. Z racji skali prowadzonego biznesu i podejścia do relacji inwestorskich (polityka dywidendowa, publikowanie prognoz, spotkania z zarządzającymi i analitykami) to papiery Kęt są wybierane przez inwestorów instytucjonalnych – trzy czwarte akcjonariatu stanowią fundusze emerytalne. Kęty, w odróżnieniu od Yawalu, są też pod stałą obserwacją analityków.
– Yawal dużo zainwestował w latach 2005–2009, niestety, niemal wyłącznie w majątek produkcyjny, czyli nieruchomości i maszyny, przy marginalnych nakładach na budowę pozycji rynkowej, kapitał ludzki, know-how. Na tę sytuację nałożyły się czynniki zewnętrzne, w tym dwie fale kryzysu w gospodarce, z 2007 roku i z 2012 roku, która, mam nadzieję, odchodzi do historii. To przesądziło o spadku sprzedaży, stratach i kłopotach z płynnością – komentuje prezes Mzyk. – Wydaje się, że większość kłopotów mamy już za sobą, III kwartał br. już to pokazuje, chociaż trzeba też wziąć pod uwagę sezonowość naszego biznesu. Problemem grupy pozostaje wysokie zadłużenie odsetkowe, koszty obsługi którego są duże, pochłaniające gros wypracowywanych środków – dodaje.