Przypomnijmy, że na majowym głosowaniu w Sejmie wniosek prezydenta, który zarekomendował Adama Glapińskiego na kolejną kadencję poparło 234 posłów PiS i jego koalicjantów, przeciw było 223 posłów opozycji.
- Obejmując obowiązki prezesa Narodowego Banku Polskiego przysięgam uroczyście, że postanowień Konstytucji i innych ustaw będę ściśle przestrzegać oraz że we wszystkich swoich działaniach dążyć będę do rozwoju gospodarczego Ojczyzny i pomyślności obywateli. Tak mi dopomóż Bóg" – powiedział Adam Glapiński w Sejmie.
Zaprzysiężenie Adama Glapińskiego nie przebiegało jednak w spokojnej atmosferze. Posłowie opozycji trzymali plansze z napisami "PiS = drożyzna", "Glapiński musi odejść", czy "Rata kredytu hipotetycznego +2350 zł". Wznoszono także okrzyki "drożyzna". Z kolei Klaudia Jachira z Koalicji Obywatelskiej w momencie zaprzysiężenia rozrzucała z sejmowego balkonu ulotki na ławy sejmowe.
Czytaj więcej
Jeśli nie dojdzie do jakichś nieprzewidywalnych wydarzeń, to pod koniec 2023 r. Rada Polityki Pieniężnej będzie mogła zacząć obniżać stopy procentowe – powiedział na czwartkowej konferencji prasowej prezes NBP Adam Glapiński.
W czasie pierwszej kadencji Adama Glapińskiego w NBP wybuchła pandemia, przez co bank centralny, podobnie jak inne musiały obniżyć stopy procentowe do rekordowo niskiego poziomu. Jednak wydaje się, że wyzwania na kolejną kadencję Adama Glapińskiego są jeszcze większe. Inflacja CPI w maju wyniosła 13,9 proc. rok do roku, co jest najwyższym poziomem wzrostu cen od marca 1998 r. NBP musi zatem podwyższać stopy procentowe. Dokonał już dziewięciu podwyżek stóp z rzędu i obecnie wynoszą one 6 proc. Krytycy zwracają uwagę, że NBP zbyt późno zaczął reagować na rosnące ceny, dlatego obecnie musimy mierzyć się z najwyższą od dekad inflacją.