W środę RPP podwyższyła stopę referencyjną o 0,75 pkt proc., do 6 proc., zgodnie z oczekiwaniami większości ekonomistów. Była to już dziewiąta podwyżka w cyklu, który rozpoczął się w październiku 2021 r.
Na czwartkowej konferencji prasowej prezes NBP potwierdził przewidywania ekonomistów, że czerwcowa podwyżka stóp nie będzie ostatnią. – Inflacja rośnie, więc rosną też stopy – powiedział, odnosząc się do deklaracji ze swojego majowego wystąpienia. Wtedy tłumaczył, że cykl zacieśniania polityki pieniężnej będzie trwał dopóty, dopóki przyspieszała będzie inflacja. Stopy przestaną iść w górę dopiero wtedy, gdy inflacja zacznie maleć, a zmiana trendu będzie trwała.
Prezes NBP podkreślał, że nie sposób dzisiaj powiedzieć, do jakiego poziomu dojdą stopy procentowe. – Jesteśmy bliżej końca cyklu zacieśniania polityki pieniężnej niż początku – ocenił. I dodał, że zgodnie z obecnymi prognozami ekonomistów z NBP, pod koniec 2023 r. mogą się pojawić warunki do rozpoczęcia cyklu łagodzenia polityki pieniężnej.
W pierwszej chwili wypowiedzi prezesa NBP zostały na rynku finansowym zinterpretowane jako zmiana nastawienia na bardziej „gołębie”. W rezultacie osłabił się złoty. Gdy konferencja Adama Glapińskiego dobiegała końca, kurs euro był jednak niewiele wyżej niż przed jej rozpoczęciem. Za euro było trzeba zapłacić mniej niż 4,60 zł.