Ten rok za sprawą wzrostu stóp procentowych zapowiadał się dla banków wyśmienicie. Nadzieje inwestorów zostały jednak szybko podcięte. Najpierw wybuch wojny w Ukrainie, a następnie rządowe plany pomocy kredytobiorcom osłabiły popyt na akcje banków.
Negatywne czynniki
Od początku roku notowania WIG-banki spadły o ok. 30 proc. Mimo że są indeksy sektorowe, które straciły jeszcze mocniej, to jednak banki są bardzo ważne z punktu widzenia głównych indeksów, ponieważ mają w nich spory udział. W WIG20 banki mają 26-proc. udział. Z kolei w indeksie średnich spółek znajdują się cztery banki, których łączny udział przekracza 20 proc. Nic więc dziwnego, że tegoroczna przecena pożyczkodawców ciągnie w dół główne indeksy. WIG20 i mWIG40 spadły odpowiednio o 20 proc. i 18 proc.
– Ostatnie pomysły rządu, zmuszające banki do darmowego świadczenia usługi kredytowej (nikt nie zwolnił w tym czasie banków z konieczności płacenia za depozyty finansujące akcje kredytową w tym okresie) przez w sumie osiem miesięcy w 2022 i 2023 r., pokazały, jak duże ryzyko wisi nad sektorem – tłumaczy Marcin Materna, dyrektor departamentu analiz Millennium DM.
Dodaje, że inwestorzy zaczynają obawiać się, czy czasem w przyszłym roku nie pojawią się kolejne „inicjatywy" zmuszające banki do poniesienia kosztów rosnących stóp procentowych.
– Dodajmy do tego planowane skokowe zwiększenie oprocentowania obligacji skarbowych i nie do końca uwzględniające uwarunkowania rynkowe działania banków państwowych w zakresie stawek za depozyty (oba te czynniki znacznie podnoszą koszty finansowania lokatami przez sektor w kolejnych miesiącach) oraz niepewność związaną z nowym wskaźnikiem zastępującym WIBOR. Koszty zamiany WIBOR-u dla sektora nie są realnie znane, 1 mld zł nie jest moim zdaniem szacunkiem popartym poważnymi obliczeniami, tylko raczej wygodną okrągłą kwotą. A o tym, jak szacunki rządu potrafią rozmijać się z rzeczywistością, mieliśmy przykład w prognozach partycypacji w PPK – obecnie przestrzelenie może być równie duże – przyznaje Marcin Materna.