Banki. Średnia dniówka prezesa

Przeciętnie dniówka prezesów banków jest większa niż średnie miesięczne wynagrodzenie szeregowego pracownika, ale rekordziści zarobili nawet 45 razy więcej.

Publikacja: 27.03.2019 08:25

Ogromne wynagrodzenia zarządów banków, a przede wszystkim prezesów, wzbudzają kontrowersje. Szczególnie duże były w czasie kryzysu, gdy amerykańskie i zachodnioeuropejskie banki zasilane były przez państwa setkami miliardów dolarów i euro, a ich szefowie dostawali milionowe odprawy. Teraz kontrowersje są prawdopodobnie mniejsze, bo gospodarka rozwija się w dobrym tempie, płace Polaków rosną najszybciej od lat, a same banki także poprawiają wyniki. Przyjrzyjmy się, jak kształtują się relacje między wynagrodzeniami zarządów poszczególnych banków a średnim wynagrodzeniem ich szeregowych pracowników.

Średnia dniówka prezesa – 8,4 tys. zł

Nie wszystkie banki podają średnie wynagrodzenie, niektóre wręcz odmawiają udzielenia takiej informacji. Zastosowaliśmy więc jedną metodę, aby je oszacować: podzieliliśmy łączne wydatki banków w 2018 r. na wynagrodzenia (nie koszty pracownicze, które są kategorią szerszą i zawierają głównie narzuty na wynagrodzenia, czyli składki na różnego rodzaju ubezpieczenia, przede wszystkim emerytalne). Wartości te obniżyliśmy o wynagrodzenia przypadające wyłącznie zarządom, czyli o kwoty sięgające od kilku do kilkunastu mln zł w przypadku każdego z banków. Wynik podzieliliśmy przez liczbę etatów przypadającą na koniec roku. Wszystkie elementy tego rachunku dotyczą wartości skonsolidowanych, czyli grup kapitałowych, a nie samych banków. Uzyskane w ten sposób wyniki mogą być o kilkanaście procent wyższe od podawanych przez niektórych kredytodawców średnich, które są jednostkowe lub nie uwzględniają wszelkich premii i dodatków.

Uwzględniliśmy osiem największych banków z GPW, które opublikowały już raporty roczne. Okazuje się, że przeciętne miesięczne wynagrodzenie pracownika w tej grupie wyniosło 7,77 tys. zł. Dla porównania przeciętne miesięczne wynagrodzenie prezesów tej ósemki wyniosło nieco ponad 254 tys. zł (przedział to 117 tys. zł – 422 tys. zł). Oznacza to, że prezesi banków przeciętnie zarobili w ubiegłym roku 33 razy więcej niż wynosiły średnie zarobki „szeregowych" pracowników. Można na tę relację spojrzeć jeszcze inaczej – przyjmując, że prezesi pracowaliby każdego dnia w roku (przypomnijmy jednak, że dni roboczych w 2018 r. było 250, a dodatkowo są przecież urlopy), to ich dniówka przeciętnie wyniosłaby 8,4 tys. zł, czyli nieco więcej niż w miesiąc zarabia zwykły pracownik banku.

Z naszego zestawienia wynika, że w 2018 r. najlepiej zarabiającym spośród prezesów wciąż sprawujących swoją funkcję był Cezary Stypułkowski, szef mBanku. Zarobił blisko 5,1 mln zł, o 28 proc. więcej niż rok wcześniej. Na kolejnych miejscach uplasowali się Brunon Bartkiewicz, prezes ING Banku Śląskiego, którego zarobek wzrósł o 20 proc., do blisko 4 mln zł, oraz Joao Bras Jorge, szef Millennium, którego wynagrodzenie zmalało o 35 proc., do 3,25 mln zł, ze względu na mniejsze dodatkowe świadczenia. Uwzględnialiśmy wynagrodzenie podstawowe i premie. Do czołówki dołączyć może Artur Klimczak, prezes Getin Noble Banku, który w 2017 r. zarobił nieco ponad 5 mln zł (spółka nie podała jeszcze raportu rocznego).

Największa różnica między wynagrodzeniem prezesa a średnią pensją pracowników była w Aliorze, którego była już szefowa Katarzyna Sułkowska przez niepełny rok zarobiła 45 razy więcej, niż wynosiło średnie wynagrodzenie w tej instytucji, ale jej wynagrodzenie (prawie 4 mln zł) aż o 1,44 mln zł podbiło odszkodowanie z tytułu zakazu konkurencji i skrócenia kadencji. Nieco niższy mnożnik (39) był w Millennium oraz w ING Banku Śląskim (36) i BGŻ BNP Paribas (32). Najmniejsza różnica była w PKO BP i Pekao, czyli państwowych bankach, których szefowie nie zarabiają już tak wiele z powodu wdrażania tzw. ustawy kominowej. Zarobili po ok. 20 razy więcej, niż wynosiło średnie wynagrodzenie w ich bankach. Stosunkowo niskie było też w Santander Banku Polska (24).

Mniej placówek, wyższe średnie

Porównywanie wysokości średniego wynagrodzenia w poszczególnych bankach nie prowadzi do jednoznacznych wniosków, bo wysokość tej kwoty jest mocno uzależniona od struktury zatrudnienia banku, portfela kredytowego, liczebności jego placówek i modelu działania. Ogólnie można przyjąć, że im dany bank ma więcej placówek, tym jednocześnie zatrudnia więcej osób na niższych szczeblach, gdzie wynagrodzenie jest niższe, co w efekcie negatywnie wpływa na średnie wynagrodzenie. W bardziej zaawansowanych technologicznie i mających mniej tradycyjnych placówek instytucjach średnia pensja powinna być wyższa. Z tych powodów wskaźnik ten nie pokazuje, który bank więcej płaci na porównywalnych do siebie stanowiskach.

Dla porządku jednak podajmy, że najwyższe średnie miesięczne wynagrodzenie brutto w 2018 r. było według naszych szacunków w grupach kapitałowych mBanku (blisko 9,7 tys. zł), ING Banku Śląskim (9,2 tys. zł) i Pekao (8,5 tys. zł). Po drugiej stronie skali był BGŻ BNP Paribas (5,4 tys. zł). Średnia dla analizowanej ósemki wyniosła 7,8 tys. zł. Dla porównania średnie wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw według danych GUS sięgnęło 4,85 tys. zł, czyli o 7 proc. więcej niż rok wcześniej.

Wrażliwość na wynik nie tak duża

Wynagrodzenia w gospodarce rosną w tempie ponad 6 proc. rocznie już od ponad dwóch lat. Banki muszą więc podnosić płace, aby zatrzymać lub pozyskać pracowników, głównie tych najbardziej rozchwytywanych, czyli informatyków czy prawników, o których muszą rywalizować także z innymi branżami. Jednak wpływ kosztów wynagrodzeń na wyniki nie powinien być przeceniany. Koszty pracownicze, czyli głównie wynagrodzenia, stanowią połowę wszystkich kosztów działania banków, które w 2018 r. wyniosły w całym sektorze 33,6 mld zł. Dla porównania całkowite przychody operacyjne, czyli przede wszystkim wynik odsetkowy i prowizyjny, sięgnął ponad 65 mld zł. Poza tym rachunek wyników obciążają jeszcze inne koszty, takie jak rezerwy kredytowe (ponad 8 mld zł rocznie), amortyzacja (3 mld zł), podatki od aktywów (3,8 mld zł) i dochodowy (4,8 mld zł). Dlatego wrażliwość zysku netto na wzrost kosztów jest ograniczona. Z naszych szacunków wynika, że gdyby koszty pracownicze PKO BP czy mBanku urosły aż po 10 proc. i 15 proc. (co jest mało realne) wobec faktycznych, to wpływ tego zdarzenia na ich zyski netto nie byłby ogromny. W PKO BP byłoby to odpowiednio 6,9 proc. i 10,5 proc., zaś w mBanku – 5,9 proc. i 8,8 proc. Negatywną informacją jest to, że byłby to w dużej mierze koszt powtarzalny. Z drugiej strony banki radzą sobie z presją płacową, zamykając coraz mniej popularne placówki i redukując zatrudnienie.

Banki
KNF: 100 proc. zysku banków na dywidendę jeszcze nie teraz
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Banki
Prezes PKO BP: Wychodzimy daleko poza naszą strefę komfortu
Banki
Citi Handlowy: co dalej z segmentem detalicznym?
Banki
Prezes Banku Millennium: nasz bank zdejmuje ciasny krawat, ale nadal jest i będzie w garniturze
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Banki
Czy dojdzie do fuzji Pekao i Aliora? Bardzo możliwe
Banki
Rozważają nabycie akcji Alior Banku przez Pekao od PZU. Jest list intencyjny