Dla Santandera Banku Polska 2019 r. przyniósł rozczarowanie. O ile w styczniu średnia prognoz Bloomberga zakładała aż 2,68 mld zł zysku w 2019 r., o tyle w grudniu oczekiwania zmalały do 2,3 mld zł, czyli o 15 proc. (średnia prognoz dla dziewięciu banków z GPW w tym samym czasie spadła o 5 proc.).
Niższe koszty pomogą
We wspomnianych 2,3 mld zł w istotnym stopniu nie była uwzględniona rezerwa na hipoteki frankowe, która – jak już wiadomo – obciąży wynik brutto w IV kwartale o 173 mln zł. Do tego bank zawiązał też rezerwę (inni kredytodawcy w większości zrobili to przy okazji publikacji wyników za III kwartał) na zwrot części prowizji za spłacone przed czasem kredyty konsumenckie na 184 mln zł brutto. Łączny negatywny wpływ dwóch rezerw na wynik netto w IV kwartale może sięgnąć 340 mln zł.
Ze względu na niższe wyniki i obawy o hipoteki frankowe, które stanowią niecałe 7 proc. portfela Santandera, roczna stopa zwrotu to minus 19 proc. – Niewiele jest specyficznych dla Santandera czynników wyróżniających go na tle sektora, który będzie musiał borykać się z efektami tzw. małego i dużego TSUE. Banki będą próbować odrobić niższą rentowność kredytów konsumenckich, ale będzie to trudne po stronie przychodów, skupią się na razie na cięciu kosztów finansowania dzięki dużej płynności. Sprawa kredytów frankowych to duża niewiadoma – mówi Maciej Marcinowski, analityk Trigona DM. Zakładał, że w porównaniu z około 2 mld zł zysku netto, które Santander mógł mieć w 2019 r., zysk w tym sięgnie około 2,5 mld zł. Ale w tej kwocie nie uwzględniał jeszcze dużych odpisów frankowych.
– To czy uda mu się poprawić wyniki i w jakim stopniu, zależeć będzie od skali tych rezerw w kolejnych kwartałach. Pozytywne jest, że w tym roku Santander nie będzie ponosić już kosztów integracji, które obciążyły wyniki w 2019 r., więc może mu się udać zmniejszyć koszty operacyjne, co w innych bankach będzie niespotykane, bo ich wydatki będą rosły i źródłem poprawy wyniku będzie wynik odsetkowy – mówi Marcinowski.
Wylicza, że koszty ryzyka w 2019 r. lekko rozczarowały, wyniosły około 85 pkt baz. wobec wcześniej oczekiwanych przez zarząd 80 pkt baz., co i tak wydawało się wysokim poziomem. – Dalszego wzrostu nie spodziewam się w tym roku, bo mimo oczekiwanego spowolnienia tempa wzrostu PKB do 3 proc. ze względu na niższe inwestycje publiczne, nie powinno się to przełożyć na wzrost ryzyka. Przy wzroście inflacji firmy powinny łatwiej podnosić ceny, co pozwoliłoby im poprawić rentowność, odwrotnie niż w ostatnich dwóch, trzech latach, gdy malała. Spłacalność kredytów detalicznych nie powinna być problemem, bo rynek pracy wciąż jest silny, wynagrodzenia rosną w dobrym tempie.