Obciąży to wyniki w II kwartale, które i tak byłyby słabe. Średnia prognoz analityków zakładała, że w tym okresie GNB miał 150 mln zł straty netto. Raport opublikuje 11 września.

Rynek spodziewał się odpisu na koronawirusa, bo GNB jako jeden z garstki banków nie zawiązał go w I kwartale. – Jednak uderzająca jest dość niewielka skala tego odpisu w porównaniu z innymi bankami, biorąc pod uwagę wielkość portfela GNB oraz to, że to pierwszy jego odpis na pandemię. Poza tym profil ryzyka banku jest gorszy niż u konkurencji. Niski odpis sugeruje, że zarząd GNB spodziewa się niewielkiego wpływu na pogorszenie spłacalności kredytów, choć pamiętać też należy, że bank „nie ma miejsca" w wyniku na zawiązywanie dużych rezerw, bo to mocno pogłębiłoby jego straty i uderzyło w kapitały. Poza tym na razie w sektorze nie widać, aby dochodziło do istotnego pogorszenia spłacalności, dojdzie do tego prawdopodobnie dopiero pod koniec tego i na początku przyszłego roku, choć nie wiadomo, w jakim stopniu – mówi jeden z analityków.

Dodatkowym problemem GNB są hipoteki frankowe (stanowią jedną czwartą wszystkich jego kredytów). Prawdopodobnie bank zawiąże – podobnie jak inni frankowi kredytodawcy – dodatkowe odpisy na ryzyko prawne związane z tym portfelem. W I kwartale bank nie związał takich rezerw, po raz pierwszy zrobił to w IV kwartale 2019 r., gdy wyniosły 158 mln zł. To kolejny problem obciążający wyniki GNB, które w przeciwieństwie do siostrzanego Idea Banku nie wykazują oznak poprawy (odwrotnie jest pod względem sytuacji kapitałowej, tu w lepszej sytuacji jest GNB, który spełnia europejskie wymogi i gdyby dalej poluzowano je w Polsce, byłby bliski spełnienia i tych lokalnych).

– W GNB jak w soczewce skupiają się problemy sektora: hipoteki frankowe, zwroty prowizji za kredyty spłacone przed czasem, cięcie stóp procentowych uderzające w dochody, słaby popyt na kredyty, wzrost ryzyka, wysokie wymogi kapitałowe itd. – wylicza jeden z bankowców. Do tego nie udało się przeprowadzić fuzji z Ideą, nie znalazł się też inwestor mający przejąć i dokapitalizować GNB. – Małe są szanse na powrót banku do rentowności w obecnych warunkach. Przychody są słabe, możliwości cięcia kosztów ograniczone, a odpisy kredytowe będą rosły. Pewną szansą jest mocniejsze cięcie kosztów finansowania niż średnio na rynku, bo były one w GNB wyższe, ale nie zmieni to jego sytuacji – dodaje jeden z naszych rozmówców.

Zaznacza, że wygląda na to, że nadal GNB będzie notował straty, co będzie wprawdzie obniżać kapitały, ale jednocześnie suma bilansowa będzie maleć. MR