Krajowy rynek akcji nie przestaje skupiać na sobie uwagi inwestorów. Po niespotykanie, a wręcz niezrozumiale dynamicznych zwyżkach w środku tygodnia doszło do realizacji zysków przy jednoczesnym osłabieniu złotego.
Niedźwiedzie odżyły?
Na koniec wtorkowej sesji WIG20 znalazł się najwyżej od niemal 14 lat. Szczyt z 2018 r. został przekroczony o 26 pkt. Początek środowej sesji przyniósł kontynuację zwyżek, ale trwała ona ledwie kilkanaście minut, w czasie których indeks dużych spółek dotarł niemal do 2695 pkt. Dawało to niemal 23-proc. zwyżkę WIG20 od początku roku, ale zarazem w tym miejscu nastąpił odwrót kupujących. Od godzin porannych zaczął się też wyraźnie osłabiać złoty zarówno do dolara, jak i do euro. Dotychczas umocnienie polskich akcji szło w parze z siłą waluty, zwłaszcza wobec euro.
WIG20 znalazł dno dopiero w godzinach popołudniowych, a chwilami tracił nawet ponad 2 proc. Indeks dużych spółek tym samym wracał poniżej szczytu z 2018 r. i z perspektywy analizy technicznej poziom ten był przebitym wsparciem. A to oznacza, że na ten moment perspektywa ścieżki WIG20 w kierunku 2900 pkt i ataku na szczyty z 2011 r. mocno się skomplikowała. Wciąż oczywiście nie można wykluczyć pułapki zastawionej przez byki – dotychczasowy trend był bardzo silny i już nieraz poturbował próbujących wyłapać szczyt niedźwiedzi. Ale tym razem mamy też wyraźne pogorszenie nastrojów także na innych rynkach, w tym niemieckim czy amerykańskim, a polski rynek z piedestału przesunął się na sam dół.
Czytaj więcej
Od tegorocznych zwyżek europejskich akcji mogła już rozboleć głowa. W środę doczekaliśmy się odwrócenia sytuacji, a GPW była jednym z najsłabszych rynków.