WIG20 - drzwi do 2900 pkt przymknięte

Po silnych wtorkowych zwyżkach w środę polski rynek był wyraźnie słabszy, choć popyt nie całkiem złożył broń. Wybicie szczytów z 2018 r. stanęło jednak pod znakiem zapytania.

Publikacja: 20.02.2025 06:00

WIG20 - drzwi do 2900 pkt przymknięte

Foto: REUTERS/Kacper Pempel

Krajowy rynek akcji nie przestaje skupiać na sobie uwagi inwestorów. Po niespotykanie, a wręcz niezrozumiale dynamicznych zwyżkach w środku tygodnia doszło do realizacji zysków przy jednoczesnym osłabieniu złotego.

Niedźwiedzie odżyły?

Na koniec wtorkowej sesji WIG20 znalazł się najwyżej od niemal 14 lat. Szczyt z 2018 r. został przekroczony o 26 pkt. Początek środowej sesji przyniósł kontynuację zwyżek, ale trwała ona ledwie kilkanaście minut, w czasie których indeks dużych spółek dotarł niemal do 2695 pkt. Dawało to niemal 23-proc. zwyżkę WIG20 od początku roku, ale zarazem w tym miejscu nastąpił odwrót kupujących. Od godzin porannych zaczął się też wyraźnie osłabiać złoty zarówno do dolara, jak i do euro. Dotychczas umocnienie polskich akcji szło w parze z siłą waluty, zwłaszcza wobec euro.

WIG20 znalazł dno dopiero w godzinach popołudniowych, a chwilami tracił nawet ponad 2 proc. Indeks dużych spółek tym samym wracał poniżej szczytu z 2018 r. i z perspektywy analizy technicznej poziom ten był przebitym wsparciem. A to oznacza, że na ten moment perspektywa ścieżki WIG20 w kierunku 2900 pkt i ataku na szczyty z 2011 r. mocno się skomplikowała. Wciąż oczywiście nie można wykluczyć pułapki zastawionej przez byki – dotychczasowy trend był bardzo silny i już nieraz poturbował próbujących wyłapać szczyt niedźwiedzi. Ale tym razem mamy też wyraźne pogorszenie nastrojów także na innych rynkach, w tym niemieckim czy amerykańskim, a polski rynek z piedestału przesunął się na sam dół.

Czytaj więcej

Europejskie giełdy tracą impet

Jeszcze w godzinach porannych Kamil Cisowski z DI Xelion wskazywał, że WIG20 we wtorek zyskał „w sposób wymykający się zdrowemu rozsądkowi”. Jak przyznawał, z perspektywy technicznej droga do strefy oporu w przedziale od 2940 pkt (szczyty z 2011 r.) do 3000 pkt wydawała się otwarta, „choć sami z trudnością dowierzamy w skalę tegorocznego ruchu i mamy dużo wątpliwości co do jego podstaw fundamentalnych”.

Co teraz? – Na wykresie WIG20 mamy pierwszą oznakę przesilenia wyraźnie już wykupionego rynku. Faktem jest jednak to, że wcześniej doszło do sforsowania kluczowego oporu statycznego (maksima z maja i lipca ubiegłego roku) i dopóki indeks nie wróci pod ten poziom (okolice 2578–2600 pkt), dopóty w konfiguracji technicznej nie będzie żadnych przekonujących oznak zwrotu – komentuje Piotr Kaźmierczak z BM Pekao. – Forma korekty pozostaje zatem sprawą otwartą – dodaje. Przyznaje zarazem, że rynek wydaje się krótkoterminowo przegrzany, ale podobnie prezentował się tydzień temu, co – jak widać – nie sprawiło wówczas bykom większych problemów. – W optymalnym scenariuszu wybicie oporu powinno zatem zostać obronione. Patrząc jednak na odległość kursu od EMA21 (około 2491 pkt), gdzie – nawiasem mówiąc – znajduje się poziom 38,2 proc. zniesienia całego dwumiesięcznego rajdu, potencjał realizacji dynamicznych zysków jest zdecydowanie większy niż kilka procent – podkreśla Kaźmierkiewicz.

W ostatniej godzinie sesji WIG20 próbował się podnosić, a dzienne minima wciąż były powyżej poziomu otwarcia wtorkowej sesji. Obóz byków trzymał się więc nieźle.

– Od początku środowej sesji WIG20 silnie zniżkował, tworząc na wykresie pesymistycznie wyglądającą, długą czarną świecę. Może ona sugerować rozpoczęcie korekty, co przy tak silnie wykupionym rynku, z jakim mamy do czynienia obecnie, byłoby jak najbardziej zrozumiałe – komentuje Przemysław Smoliński, ekspert BM PKO BP. – Zarazem jednak ewentualne spadki traktowałbym jedynie w kategoriach krótkoterminowego odreagowania, nie zaś trwałego odwrócenia trendu – dodaje. W ocenie Smolińskiego najbliższe poziomy wsparcia indeks dużych spółek odnajdzie w okolicach 2560 pkt i 2480 pkt. – Dopóki pozostanie powyżej drugiego z nich, w dłuższym horyzoncie cały czas można oczekiwać kontynuacji wzrostów – twierdzi Smoliński.

Symptomatyczne dla środowej sesji były też zniżki spółek ukraińskich, które początkowo dalej zyskiwały na wartości. Prawdziwy rollercoaster był widoczny w przypadku akcji Coal Energy, które rosły nawet o 26,5 proc., ale także zniżkowały o 14 proc. wobec ceny zamknięcia z wtorku. Indeks firm ukraińskich po południu zniżkował o 9,2 proc., ale wciąż zachowywał 66-proc. umocnienie od początku roku.

Czytaj więcej

Czy niemieckie wybory mogą zaszkodzić hossie we Frankfurcie?

Fundamenty górą

Niewątpliwie spora część tegorocznych wzrostów na GPW i na innych europejskich rynkach wiąże się z nadziejami na koniec wojny w Ukrainie, aczkolwiek – biorąc pod uwagę początek procesu, który ma do niego doprowadzić – wciąż sporo może się zdarzyć. Za polskimi akcjami przemawiały też niskie wyceny i obiecujące perspektywy gospodarcze, aczkolwiek te ostatnie argumenty jesienią pozostawały bez odpowiedzi u globalnych inwestorów. Silna gospodarka powinna być jednak solidną poduszką bezpieczeństwa dla rynku akcji. – Na ten moment to korekta wcześniejszych wzrostów. Polska gospodarka pozostaje w niezłej kondycji na tle otoczenia. Sektor finansowy mający znaczący udział w warszawskich indeksach nadal będzie odnotowywał w najbliższym czasie solidne wyniki finansowe – twierdzi Mateusz Namysł z BM Santander. – Gorzej mogą mieć się za to eksporterzy w związku z relatywną siłą złotego. Zagrożeniem dla naszego rynku pozostają geopolityka i różne rozstrzygnięcia, które mogłyby niekorzystnie wpłynąć na postrzeganie naszego regionu. Oczywiście słabsze zachowanie naszego rynku byłoby również możliwe w przypadku pogorszenia się perspektyw na rynkach bazowych – przyznaje Namysł.

Analizy rynkowe
WIG – (prawie) 100 tys. pkt. I co dalej?
Analizy rynkowe
Świat za bardzo boi się wyższych ceł w USA?
Analizy rynkowe
Wall Street na detoksie, reszta świata na fiskalnym haju
Analizy rynkowe
Tydzień na rynkach: Fed lekko pesymistyczny
Analizy rynkowe
Szczyt hossy na warszawskiej giełdzie jeszcze przed nami
Analizy rynkowe
Trump 2.0 kontra Trump 1.0, czyli rozczarowanie na Wall Street i hossa na GPW
Analizy rynkowe
Przybywa pozwów o darmowy kredyt. Będzie ich jeszcze więcej?