Tak udany styczeń na GPW to pozytywny sygnał, ale nie gwarancja sukcesu na rok

Bierzemy pod lupę te historyczne przypadki, w których WIG równie optymistycznie rozpoczął rok, jak obecnie. Po udanym styczniu potem poszczególne ścieżki rozchodzą się w różne strony – warto będzie obserwować, do której z nich będzie tym razem najbliżej.

Publikacja: 01.02.2025 12:52

Tak udany styczeń na GPW to pozytywny sygnał, ale nie gwarancja sukcesu na rok

Foto: Fotorzepa/Cezary Piwowarski

Jakie wnioski płyną z analizy tych przeróżnych historycznych przypadków, które na obecnym etapie wszystkie są bardzo podobne do udanego początku 2025 roku na GPW, ale potem zaczynają się coraz wyraźniej rozchodzić w różne strony? Po pierwsze, w większości (trzech na czterech) omówionych scenariuszy WIG dostawał mniejszej lub większej zadyszki w trakcie lutego, co prędzej czy później skutkowało przynajmniej przejściowym skasowaniem noworocznych zysków. Zdecydowanie in plus wyróżnił się tu jednak znamienny 2017 rok – początek poprzedniej kadencji Trumpa.

Pozytywne jest to, że – z pominięciem z kolei wyjątkowo słabego 2018 roku – w pozostałych przypadkach tak udany styczeń zapowiadał, mimo ewentualnych turbulencji po drodze, nowe maksima WIG w dalszej części roku.

No cóż, pozostaje obserwować, czy w lutym WIG będzie trzymał się tych bardziej optymistycznych historycznych ścieżek.

Foto: Parkiet

2017 – pierwszy rok Trumpa | W 2017 roku WIG nie spoczął na laurach po niemal identycznie udanym, jak obecnie, styczniu i potem kontynuował dynamiczną zwyżkę (pierwsza większa, ale przejściowa zadyszka pojawiła się w marcu). O tym przypadku sporo pisaliśmy już w analizie sprzed tygodnia. Przypomnijmy: rok 2017 był pierwszym rokiem urzędowania prezydenta Trumpa w trakcie jego poprzedniej kadencji. Ówczesna zwyżka notowań na GPW miała jednak stosunkowo niewiele wspólnego z poczynaniami nowej głowy państwa (z pozytywów należy wymienić ogólny optymizm związany z oczekiwanymi obniżkami podatków za oceanem, choć z drugiej strony zapowiedzi wojny celnej nie były akurat pozytywne). Wynikała bardziej z (a) ożywienia gospodarek Europy Zachodniej, (b) związanego z tym osłabienia dolara względem euro (deprecjacja USD to korzystne środowisko dla polskich akcji). Powtórka tamtego scenariusza zależy więc głównie od tego, czy dźwignie się wreszcie koniunktura w Niemczech i Francji. Jest szansa, skoro przemysłowy wskaźnik PMI w strefie euro drgnął w górę, do poziomu najwyższego od ośmiu miesięcy.

Foto: Parkiet

2018 – falstart | Po najbardziej optymistycznym historycznym scenariuszu czas na najbardziej... negatywny. Pierwsze tygodnie 2018 roku przyniosły jeszcze kontynuację, a nawet przyspieszenie osiągnięć z poprzedniego roku, ale później doszło do nagłego odwrócenia trendu o przysłowiowe 180 stopni. Jakie są podobieństwa, a jakie różnice względem tego przypadku? Tak jak obecnie, WIG miał za sobą dwa lata na sporym, bardzo zbliżonym plusie (łącznie w latach 2016–2017 urósł o ok. 37 proc., tymczasem w latach 2023–2024 zwyżka wyniosła łącznie 38 proc.). Tak jak obecnie, indeks GPW był już w fazie spadkowej omawianego przez nas przy innej okazji 40-miesięcznego cyklu Kitchina (z kolei w fenomenalnym 2017 był jeszcze w fazie wzrostowej). Wyraźnie odmienny wydaje się natomiast kontekst makroekonomiczny. W styczniu 2018 na dorocznym forum gospodarczym w Davos dominował jeszcze powszechny entuzjazm co do perspektyw rozwoju (tego obecnie nie było widać), ale wspomniany przemysłowy wskaźnik PMI w strefie euro zaczynał właśnie schodzić z wieloletniego (!) szczytu.

Czytaj więcej

Trump, a rynki – jakie szanse na powtórkę z przeszłości?

Foto: Parkiet

2012 r. – turbulencje w Eurolandzie | Rok 2012 rozpoczął się na GPW równie entuzjastycznie jak 2025. W najlepszym momencie noworocznego rajdu WIG znalazł się wtedy ponad 11 proc. na plusie (YTD). Niestety, potem giełdowe byki dostały wyraźnej zadyszki, ale to i tak nie był jeszcze najgorszy moment, bo pomiędzy marcem i majem rozegrała się głęboka fala zniżkowa, która z nawiązką skasowała całe noworoczne zyski. Dlaczego? Patrząc w szerszym kontekście, marcowo-majowy spadek zaprowadził WIG z powrotem do dołka krachu z poprzedniego roku (2011), wywołanego przez obawy przed tzw. drugim dnem recesji. Na to nałożył się, osiągający właśnie swój punkt kulminacyjny, kryzys zadłużenia krajów peryferyjnych strefy euro (PIIGS). Z czasem te czynniki ryzyka zaczęły jednak ustępować, a kiedy w lipcu szef ECB Mario Draghi ogłosił, że zrobi wszystko, co tylko możliwe, by uratować Euroland, na GPW na nowo i na dłużej zagościła hossa. Czyżby te specyficzne okoliczności sprawiały, że tamten przypadek nie jest bezpośrednio porównywalny do obecnej sytuacji?

Foto: Parkiet

2007 – końcówka wielkiej hossy | Czy równie udany jak obecnie początek 2007 roku był dobrym prognostykiem? I tak, i nie. Tak, bo – pomijając nagłą korektę spadkową na przełomie lutego i marca, kasującą niemal całe noworoczne zyski – potem WIG aż do połowy roku kontynuował dynamiczną wspinaczkę. W najlepszym momencie indeks znalazł się 34 proc. na plusie od początku stycznia. Tyle że był to już ostatni akcent całej, wielkiej, „epokowej” hossy na GPW, rozpoczętej jeszcze w 2003. Potem, w drugiej połowie 2007, rozpoczęła się już, dla odmiany, rekordowo głęboka bessa. W skali globalnej widać pewne podobieństwa do tamtego okresu (wysokie stopy procentowe, ostrzegawcze sygnały ze strony krzywej rentowności obligacji w USA), ale na GPW widać też zasadnicze różnice. Wtedy walory na polskiej giełdzie były bardzo drogie i na ostatnim etapie miały stać się jeszcze droższe, w czym pomagał m.in. szeroki napływ kapitałów do funduszy akcji – teraz „euforii zakupów” zupełnie brak, a wyceny są relatywnie niskie (przykładowo wskaźnik ceny do wartości księgowej jest ponad połowę niższy niż w styczniu 2007).

Tomasz Hońdo, CFA, starszy ekonomista, Quercus TFI

Analizy rynkowe
WIG-Ukraine odzyskał optymizm na zapas
Analizy rynkowe
CCC i Żabka mogą wejść do WIG20. Handel na giełdzie rośnie w siłę
Analizy rynkowe
Orlen, PZU, PKO BP... czyli spółki pokazują strategie. Co na to WIG20?
Analizy rynkowe
Duże spółki wróciły do formy. To jeszcze nie koniec zwyżek?
Analizy rynkowe
Trump, a rynki – jakie szanse na powtórkę z przeszłości?
Analizy rynkowe
Tydzień na rynkach: Trump straszy, rynki się nie boją