Jakie wnioski płyną z analizy tych przeróżnych historycznych przypadków, które na obecnym etapie wszystkie są bardzo podobne do udanego początku 2025 roku na GPW, ale potem zaczynają się coraz wyraźniej rozchodzić w różne strony? Po pierwsze, w większości (trzech na czterech) omówionych scenariuszy WIG dostawał mniejszej lub większej zadyszki w trakcie lutego, co prędzej czy później skutkowało przynajmniej przejściowym skasowaniem noworocznych zysków. Zdecydowanie in plus wyróżnił się tu jednak znamienny 2017 rok – początek poprzedniej kadencji Trumpa.
Pozytywne jest to, że – z pominięciem z kolei wyjątkowo słabego 2018 roku – w pozostałych przypadkach tak udany styczeń zapowiadał, mimo ewentualnych turbulencji po drodze, nowe maksima WIG w dalszej części roku.
No cóż, pozostaje obserwować, czy w lutym WIG będzie trzymał się tych bardziej optymistycznych historycznych ścieżek.
2017 – pierwszy rok Trumpa | W 2017 roku WIG nie spoczął na laurach po niemal identycznie udanym, jak obecnie, styczniu i potem kontynuował dynamiczną zwyżkę (pierwsza większa, ale przejściowa zadyszka pojawiła się w marcu). O tym przypadku sporo pisaliśmy już w analizie sprzed tygodnia. Przypomnijmy: rok 2017 był pierwszym rokiem urzędowania prezydenta Trumpa w trakcie jego poprzedniej kadencji. Ówczesna zwyżka notowań na GPW miała jednak stosunkowo niewiele wspólnego z poczynaniami nowej głowy państwa (z pozytywów należy wymienić ogólny optymizm związany z oczekiwanymi obniżkami podatków za oceanem, choć z drugiej strony zapowiedzi wojny celnej nie były akurat pozytywne). Wynikała bardziej z (a) ożywienia gospodarek Europy Zachodniej, (b) związanego z tym osłabienia dolara względem euro (deprecjacja USD to korzystne środowisko dla polskich akcji). Powtórka tamtego scenariusza zależy więc głównie od tego, czy dźwignie się wreszcie koniunktura w Niemczech i Francji. Jest szansa, skoro przemysłowy wskaźnik PMI w strefie euro drgnął w górę, do poziomu najwyższego od ośmiu miesięcy.