WIG-leki jest indeksem, w którego skład wchodzą spółki należące do WIG i jednocześnie zakwalifikowane do sektora „produkcja leków”. Datą bazową indeksu jest 30 grudnia 2016 r. Jego wartość wynosiła wtedy 5175,4 pkt. Przez kolejne trzy lata poruszał się w trendzie bocznym, oscylując w okolicach 6 tys. pkt. Podczas covidowego odbicia ustanowił rekord na poziomie ponad 9 tys. pkt. Potem jednak szybko się załamał i spadł w okolice 3 tys. pkt. Od 2023 r. utrzymuje się na zbliżonym poziomie, podczas gdy WIG systematycznie rośnie. Jeśli za punkt wyjścia przyjęlibyśmy rok poprzedzający pandemiczne zawirowania, czyli 2019 r., to od tego momentu WIG-leki spadł o niemal 40 proc. Dla porównania: WIG w tym czasie przyniósł ponad 50-proc. stopę zwrotu. W ostatnich miesiącach ta różnica systematycznie się powiększa, mimo iż WIG-leki zaczął wreszcie odbijać w górę. Ale tempo to jest znacznie wolniejsze od dynamiki WIG. Nie oznacza to oczywiście, że wszystkie spółki biotechnologiczne mają za sobą falę spadków na giełdzie. Tym bardziej że WIG-leki nie uwzględnia wszystkich giełdowych firm zajmujących się odkrywaniem i produkcją leków. Obecnie w jego skład wchodzi zaledwie osiem firm. Największe, ponad 30-proc., udziały w portfelu indeksu ma grupa Celon Pharma. Za nią z 20 proc. znajduje się Synthaverse, czyli dawny Biomed-Lublin. Pozostałe sześć spółek to: Mabion, Krka, Bioton, Cormay, Pharmena oraz Sopharma.
Opinie
Potrzebne są zmiany
Piotr Trzonkowski, współzałożyciel i prezes firmy PolTreg
W produkcji nowoczesnych leków kluczowe są dwa obszary wsparcia: regulacyjne i finansowe. W obu jest dużo do zrobienia. W aspekcie regulacyjnym są to działania w Europejskiej Agencji Leków. Mam wrażenie, że jako kraj nie przedstawiamy tam postulatów i rozwiązań, które odpowiadają na potrzeby specyficznie polskiego biotechu. Ale są też bardziej trywialne przykłady z krajowego „podwórka”. Na przykład otrzymując projekt z pieniędzy publicznych, zakładamy w nim harmonogram kolejnych etapów badań wynikający z terminów wydania potrzebnych do jego realizacji decyzji deklarowanych przez instytucje regulacyjne. Po czym terminy te są przedłużane kilka-, kilkunastokrotnie. W trakcie oczekiwania przedsiębiorca ponosi wydatki personelu, infrastruktury, gotowości podwykonawców etc. Pieniądze przyznane przez jedną instytucję są „przepalane”, bo inna instytucja nie ma świadomości, iż takie oczekiwanie generuje straty. Nie da się tego zsynchronizować?