– Pierwszą przyczyną jest obawa, że na obniżki stóp w USA trzeba będzie poczekać dłużej. A czemu ma tak się stać? Bo sytuacja gospodarcza jest lepsza, niż się obawiano, i do tego się poprawia. Pamiętajmy, że lepsza sytuacja gospodarcza to lepsze wyniki spółek, a to te ostatecznie decydują o hossie i bessie – mówi Zajler. Dodaje, że drugi powód to spadki cen na rynku obligacji przyciągające inwestorów liczących na ich odbicie, co w tym wypadku oznacza wiarę w rychłe spadki rentowności. Ten efekt przesunięcia kapitału od akcji do obligacji dobrze objaśnia słabość pierwszego z rynków od początku sierpnia, ale nie jest prognozą. Można go bowiem odczytać również jako wyraz wiary w koniec spowolnienia gospodarczego. Trzecim powodem jest wojna Izraela z Hezbollahem i strach, że konflikt rozleje się na cały Bliski Wschód.
– To realne ryzyko, ale też pamiętajmy o starej zasadzie, by „kupować, jak grzmią działa”. Oznacza to, że w momencie ruszenia wojsk izraelskich stanie się jasne, jaka jest skala zasięgu konfliktu, i nie będzie to już ryzykiem. Na ten moment pewnie nie będziemy długo czekać – podsumowuje ekspert z Millennium.
Indeksowi do rekordu brakuje mniej niż 9 proc.
WIG jest obliczany od 16 kwietnia 1991 r. Ma charakter dochodowy, co oznacza że przy jego obliczaniu uwzględnia się zarówno ceny zawartych w nim akcji, jak i dochody z dywidend i praw poboru. Pierwsza wartość indeksu wynosiła 1000 pkt. Porusza się on w długoterminowym trendzie wzrostowym. Pierwszy szczyt na poziomie ponad 20 tys. pkt zanotował podczas hossy w 1994 r. Następnie gwałtownie spadł, a w kolejnych latach odrabiał straty, znów przebijając poziom 20 tys. pkt w 2000 r., czyli zanim pękła tzw. bańka internetowa. Potem od 2004 r. znów zaczął piąć się w górę,wyznaczając nowe maksimum w 2007 r. na poziomie ponad 60 tys. pkt. Globalny kryzys finansowy, który wybuchł na rynkach w kolejnych kwartałach, znów sprowadził indeks do wspomnianego już poziomu 20 tys. pkt w lutym 2009 r. i było to dno ówczesnej bessy. Od tego czasu zaczął się systematyczny ruch indeksu w górę, choć nie zabrakło też mocnych spadkowych korekt. Bardzo dużą zmienność na rynkach widać było m.in. po wybuchu pandemii w I kwartale 2020 r. Późniejsze mocne odbicie wyniosło indeks na nowe rekordowe poziomy. Jesienią 2021 r. podczas sesji 8 listopada przebił poziom 75 tys. pkt – i to jest dotychczasowe historyczne maksimum. Żeby ustanowić nowe, indeks musiałby urosnąć o niespełna 9 proc. Przy sprzyjającej sytuacji na globalnych rynkach jest to poziom, który wydaje się być całkiem realny. Przy czym warto odnotować, że ta relatywnie niewielka przestrzeń dzieląca WIG od ustanowienia nowego rekordu utrzymuje się już od kilku miesięcy. Indeks zaczynał 2023 r. od poziomu 57–58 tys. pkt, a w lipcu udało mu się nawet przebić pułap 70 tys. pkt, ale szybko spadł poniżej. Zachowanie indeksu w dużej mierze zależeć będzie od kilku blue chips. Największy pakiet w portfelu WIG mają aktualnie akcje dwóch spółek z udziałem Skarbu Państwa w akcjonariacie: Orlenu oraz PKO BP. Na każdą z nich przypada ponad 10 proc. portfela indeksu. W s umie firmy kontrolowane przez SP mają w WIG ponad 42-proc. udział – wynika z naszych szacunków. Choć to WIG nazywany jest głównym indeksem GPW, to inwestorzy zagraniczni (generują większość obrotu akcjami na GPW) patrzą raczej na WIG20. Ten jest zależny od spółek SP w jeszcze większym stopniu niż WIG.