Już na pierwszym wykresie widać, że podczas gdy pod koniec ubiegłego roku – w dołku notowań – linia obrazująca łączną kapitalizację radykalnie zmniejszyła dystans względem linii obrazujących wzrost pozycji finansowych, takich jak przychody. Jednak po ostatnim wystrzale notowań ten dystans znów się mocno powiększył. I na dodatek powiększył się znacznie mocniej, niż wynikałoby to np. z oczekiwanego dalszego wzrostu przychodów.
Wyceny rynkowe znów szczodre
Rozważania te możemy bardziej skonkretyzować, odwołując się do tzw. mnożników, takich jak EV/Sales (EV = dosłownie „wartość przedsiębiorstwa”, rozumiana jako suma kapitalizacji i długu netto; Sales = przychody ze sprzedaży) lub EV/EBITDA, które pokazujemy na kolejnym wykresie. W końcówce 2022, w giełdowym dołku, współczynniki te zawędrowały do poziomów najniższych od ponad dwóch lat. Może nie były to wartości super okazyjne z historycznego punktu widzenia, ale były relatywnie niskie w porównaniu ze szczytami z okresu covidowego boomu. Od tego czasu wiele się jednak zmieniło i w efekcie teraz mnożniki są znów dla odmiany na relatywnie wysokich pułapach.
W tej sytuacji trudno już oczywiście mówić o jakiejkolwiek okazji inwestycyjnej, bo technologiczne giganty, jako całość, znów wyceniane są na rynku „na bogato”. Z drugiej strony nie oznacza to też jednak, że mnożniki osiągnęły już na pewno kres swych możliwości, bo nietrudno byłoby sobie wyobrazić ich dojście do rekordowych pułapów z lat 2020–2021. Ale wtedy to już byłby naprawdę mocny sygnał ostrzegawczy, szczególnie że w okresie kształtowania rekordowych wycen mieliśmy do czynienia z niemal zerowymi stopami procentowymi – co zresztą było wykorzystywane jako argument za wysokimi wycenami akcji – a tymczasem obecnie stopy w USA są na poziomie najwyższym od 2007 roku.
„Najzdrowszym” scenariuszem na kolejne kilka, kilkanaście miesięcy byłoby wyhamowanie wzrostu kursów, przy jednoczesnej dalszej poprawie wyników finansowych, zgodnie z obecnymi prognozami – wtedy mnożniki uległyby spokojnej redukcji. Być może jednak jest to raczej życzeniowe myślenie, bo w grę wchodzi również scenariusz „bańki” (rekordowe mnożniki, mimo wysokich stóp procentowych) – korzystny na krótką metę i niebezpieczny na dłuższą.
Reasumując, mocny wzrost kapitalizacji ścisłej elity technologicznych gigantów, trwający od początku roku, oznacza, że w wyceny tych kluczowych spółek wkalkulowany jest już w dużo większym stopniu oczekiwany, dalszy wzrost ich przychodów i wyników w kolejnych latach.