Rok na straty z nadzieją na lepsze czasy

Niewiele światowych parkietów pozwoliło inwestorom w 2022 r. osiągnąć zyski, a uwzględniając inflację, było ich jeszcze mniej. Na tym tle Warszawa nie błyszczała, ale też nie była na samym końcu. Nadzieje na poprawę są, ale niezbyt wielkie.

Publikacja: 31.12.2022 10:04

Indeks giełdy w Stambule wzrósł od początku roku o prawie 190 proc. Fot. Ismail Ferdous/Bloomberg

Indeks giełdy w Stambule wzrósł od początku roku o prawie 190 proc. Fot. Ismail Ferdous/Bloomberg

Foto: Ismail Ferdous

Wall Street versus Turcja i Argentyna

Inflacja doskwiera wszystkim krajom, choć w różnej skali. Nawet tam, gdzie nie jest trzycyfrowa, to jest najwyższa od kilkudziesięciu lat, jak w Stanach Zjednoczonych czy w Niemczech. Indeks giełdy tureckiej wzrósł od początku roku o prawie 190 proc., a argentyńskiej – o ponad 140 proc. I na tym właściwie kończą się bycze nastroje. W Turcji inflacja wynosi ponad 84 proc., a w Argentynie niemal 92,5 proc. Najmocniej tracącym na wartości indeksem, zupełnie zasłużenie, był moskiewski RTS, który zniżkował od początku roku o 41,5 proc. Indeksy małych i średnich firm niemieckich traciły po ponad 28 proc., ale DAX zniżkował jedynie o 12 proc. W czołówce spadkowiczów znalazły się wskaźniki amerykańskich firm technologicznych, które zniżkowały po ponad 34 proc. Znajdujący się w głównym nurcie S&P 500 tracił 20,5 proc., a przemysłowy Dow Jones – 9,5 proc. O 15 proc. w dół szedł Shanghai Composite. Indeks rynków wschodzących zniżkował o 22 proc.

GPW strat nie odrobiła, ale finisz nie był najgorszy

Mijający rok, mówiąc oględnie, do najlepszych dla warszawskich indeksów nie należał. Raczej przywołał wspomnienia z 2008 r., czyli czasów globalnego kryzysu finansowego. Trudno się temu dziwić, bo i ostatnie 12 miesięcy obfitowały w mocno negatywne wydarzenia, z rosyjską agresją na Ukrainę na czele. Swoje zrobiła też jednak inflacja i osłabienie złotego. W przeciwieństwie do Turcji i Argentyny inflacja posiadaczom akcji nie pomogła. Sąsiedztwo z obszarem działań wojennych nie było jedynym niekorzystnym czynnikiem dla GPW. Można do nich zaliczyć także przynależność do grupy rynków wschodzących. O zaliczeniu nas cztery lata temu przez FTSE do grona państw rozwiniętych jakoś nikt już nie pamięta i niewiele z tego wynikło. WIG20 w 2022 r. zniżkował 22 proc., czyli prawie tyle samo, co MSCI Emerging Markets, a w przeliczeniu dolarowym spadek był jeszcze większy i sięga niemal 28,5 proc. Choć o rajdzie Świętego Mikołaja trudno mówić, to jednak ostatnie trzy miesiące roku stały pod znakiem dynamicznego redukowania strat, które w najgorszym momencie wynosiły 45 proc. W grudniu impet byków zdecydowanie osłabł, choć nadzieje na kontynuację ruchu w górę pozostały, szczególnie jeśli popatrzeć na indeks nastrojów inwestorów, w którym przeważają optymiści. Można dyskutować, czy jest to dobry prognostyk, ale w każdym razie powtórka z przekraczającym 20 proc. spadkiem głównego indeksu raczej nam nie grozi. W tej kwestii więcej będzie zależało od warunków zewnętrznych niż od rodzimych czynników makroekonomicznych. Cykl zaostrzania polityki monetarnej na świecie i w Polsce zdaje się dobiegać końca, więc umiarkowany optymizm byków może mieć jakieś uzasadnienie. Obawy może budzić jedynie skala spowolnienia gospodarczego, przy jednocześnie utrzymującej się wysokiej inflacji. Do marca, a być może nawet do połowy roku, na zyski z akcji raczej trudno będzie liczyć, ale później szanse mogą być znacznie większe.

Mimo narzekań na przewagę w gronie blue chips spółek pozostających pod kontrolą państwa i mocno sponiewieranych regulacjami banków i koncernów energetycznych jeszcze gorzej wyglądała sytuacja w segmencie średnich firm, których indeks od początku roku poszedł w dół o nieco ponad 23 proc. To one zdają się być najmocniej zagrożone inflacją, a przede wszystkim osłabieniem złotego oraz malejącym popytem konsumpcyjnym. Co ciekawe, przypadłości te nie były tak odczuwalne w przypadku małych spółek. sWIG80 zniżkował bowiem o „zaledwie” 13,5 proc. Także jeśli spojrzeć z dłuższej perspektywy, czyli od szczytu z września ubiegłego roku, ucierpiał relatywnie niewiele, zniżkując o 20,5 proc. W podobnej perspektywie (od listopada 2021 r.) mWIG40 stracił 31 proc., a WIG20 poszedł w dół o 29 proc. (w najgorszym momencie, w połowie października obecnego roku, tracił 46 proc.).

Patrząc z perspektywy branżowej, najmocniej ucierpiał tracący 56 proc. WIG-spożywczy, co nie może dziwić z uwagi na dominujący w nim udział firm ukraińskich. Tu trudno liczyć na poprawę, choć zakończenie wojny z pewnością skutkowałoby euforią. O rozczarowaniu można mówić w przypadku WIG-leki, który tracił ponad 44 proc. Indeks z oczywistych względów zyskał mocno w pierwszym okresie pandemii, ale od szczytu z marca 2021 r. nieustannie idzie w dół, tracąc już 70 proc. Inflację, rosnące stopy procentowe i osłabienie złotego mocno odczuły też firmy odzieżowe, których indeks zniżkował od początku roku o 38,5 proc. Akcje CCC potaniały o ponad 59 proc., a LPP – o niemal 37 proc. Roku do udanych nie zaliczą posiadacze akcji telekomów. Ich indeks stracił jedną trzecią swej wartości. Walory Cyfrowego Polsatu zajęły niechlubne drugie miejsce wśród spadkowiczów, taniejąc o ponad 47 proc., a papiery Orange zniżkowały o 20,5 proc. Mocna, sięgająca 30,5 proc. przecena trwała w segmencie gier komputerowych, a dołek osiągnęły jeszcze niżej, we wrześniu, przy spadku o dwie trzecie. Akcje CD Projektu taniały od początku roku o 34 proc., a w ciągu dwóch lat – aż o 83 proc. Nie one jedyne.

W tym samym czasie walory Ten Square Games straciły 85 proc., a PlayWaya – ponad 65 proc. Mimo znacznej presji, w tym regulacyjnej, na wyniki banków WIG-banki nie znalazł się w czołówce zniżkujących subindeksów, tracąc „jedynie” 28 proc. od początku roku. Spośród największych instytucji najmocniej, o 32 proc., potaniały akcje mBanku, a papiery Pekao SA i PKO BP – po 25,5–28,5 proc. Co ciekawe, nadspodziewanie dobrze radziły sobie walory PZU, który jest znaczącym akcjonariuszem Pekao i Alior Banku. Od początku roku zwyżkowały o prawie 6 proc. Po 15–15,5 proc. w dół poszły WIG-informatyka i WIG-energia. Skala podobna, ale powody różne. Firmy ograniczają inwestycje, także w rozwiązania informatyczne, a zwiększone koszty finansowania także wpłynęły na przebieg tego procesu. Koncerny energetyczne poddawane są, podobnie jak banki, różnego rodzaju presjom regulacyjnym, w tym w szczególności dotyczącym cen energii. Trzeba jednak pamiętać, że indeks firm energetycznych zniżkuje od połowy 2017 r., a apogeum spadku miało miejsce w marcu 2020 r. Po mocnym odbiciu od lipca do października mijającego roku indeks stracił jednak 47,5 proc. Wbrew warunkom jedynymi indeksami, które w tym roku zyskały na wartości, były WIG-chemia (wzrost o 9,5 proc.) oraz WIG-budownictwo (zwyżka o 7 proc.). W przypadku branży chemicznej z jednej strony silnie negatywnie oddziaływały mocno zwyżkujące ceny gazu ziemnego, a z drugiej korzystnie wpływający deficyt żywności, wynikające z sytuacji za naszą wschodnią granicą. Wyhamowanie inwestycji oraz załamanie na rynku nieruchomości nie zaszkodziły nadmiernie firmom budowlanym, ale głównie tym największym. Akcje Budimeksu zyskały od początku roku 37 proc. Wśród blue chips niekwestionowanym i oczywistym liderem były drożejące o 57 proc. akcje JSW.

Surowcowe eldorado, które nie cieszy

Jednym, jeśli nie jedynym rodzajem aktywów, które w mijającym roku zyskiwały na wartości, były surowce. CRB Index wzrósł o 20 proc. Może jakaś część bystrych inwestorów na tym zarobiła, ale per saldo stratnych była zdecydowana większość, głównie wskutek najwyższej od dziesięcioleci inflacji oraz kłopotów z zaopatrzeniem przede wszystkim w surowce energetyczne, na czym cierpi i będzie cierpiała globalna koniunktura gospodarcza. Trzeba pamiętać, że największe tąpnięcie na rynkach towarowych miało miejsce po wybuchu pandemii, a późniejsze odbicie było imponujące, ale oznaczało powrót do poziomu sprzed zapaści z pewną nadwyżką. Jednak wojna w Ukrainie wpłynęła w zasadniczy sposób na ceny surowców energetycznych. Indeks Bloomberg Energy od początku roku podskoczył o ponad 35 proc., a w połowie roku był jeszcze wyżej. Od czasu rosyjskiej inwazji indeks ten wzrósł o 53 proc. Od czerwcowego szczytu obniżył swoją wartość o jedną trzecią. Można podejrzewać, że to jeszcze nie koniec wahań, ale prognozowanie ich kierunku jest o tyle utrudnione, że z jednej strony zależy od rozwoju sytuacji geopolitycznej, a z drugiej od perspektyw koniunktury w globalnej gospodarce.

Tę ostatnią kwestię dość trafnie zdaje się ilustrować nieznacznie przekraczający 1 proc. wzrost indeksu Bloomberg Metals. Notowania kontraktów terminowych na miedź od początku roku zniżkują o ponad 16 proc., a aluminium tanieje o 15,5 proc. Spośród metali przemysłowych o mniejszym znaczeniu drożał jedynie nikiel i w niewielkiej skali platyna. Węgiel w Rotterdamie podrożał o 107 proc., gaz ziemny o 26 proc. Dynamiczna korekta zredukowała zwyżkę notowań ropy naftowej do 4,5–6,5 proc., co także ma związek z oczekiwaniami względem koniunktury gospodarczej i związanym z tym spadkiem popytu na paliwa. Drogi dolar nie pomagał notowaniom złota, które od początku roku potaniało o niespełna 1 proc. Trzeba jednak zauważyć, że od listopadowego dołka, czyli z poziomu 1620 dol. za uncję, cena kruszcu poszła w górę do 1840 dol., czyli o 13,5 proc. Spore wahania miały miejsce na rynku surowców rolnych. Do maja mieliśmy do czynienia z silną zwyżką, ale Bloomberg Agriculture do końca grudnia zwyżkował o „skromne” 12 proc.

Analizy rynkowe
Tydzień na rynkach: Geopolityka psuje nastroje inwestorów
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
Analizy rynkowe
Spółki biotechnologiczne cztery lata po pandemii
Analizy rynkowe
Na giełdzie w Warszawie nie widać końca korekty
Analizy rynkowe
Spółki z WIG20 w odwrocie. Kiedy znów wrócą do łask?
Analizy rynkowe
Krajowe akcje u progu bessy. Strach o zaostrzenie wojny na Wschodzie
Analizy rynkowe
Trump 2.0, czyli nie graj przeciwko Ameryce