Eksperci od dawna zgadzają się, że niemiecki rynek mieszkaniowy jest przegrzany, biorąc pod uwagę lata stale rosnących cen. Na początku tego roku bank inwestycyjny UBS ocenił dwa niemieckie miasta jako posiadające jedne z najbardziej zawyżonych cen mieszkań na świecie, podczas gdy w lutym Bundesbank oszacował wskaźnik przeszacowania na około 40 proc.
– Jeśli myślisz o oprocentowaniu kredytów hipotecznych na poziomie 3,5 proc. lub 4 proc., potrzebujesz wyższych zysków z wynajmu dla inwestorów, a biorąc pod uwagę, że czynsze są względnie stałe, jasne jest, że ceny muszą spaść – powiedział Moebert.
Dochód z wynajmu jest priorytetem dla niemieckich inwestorów, według Instytutu Badań Ekonomicznych w Kolonii około 5 milionów ludzi w Niemczech czerpie dochody z wynajmu, a kraj ma drugi najniższy odsetek właścicieli domów spośród wszystkich krajów OECD, zgodnie z Bundesbanku.
Podczas gdy Deutsche Bank nie ma konkretnych danych na temat tego, kiedy dno zostanie osiągnięte, Moebert powiedział, że nie byłby zaskoczony, gdyby miało to miejsce w ciągu najbliższych sześciu miesięcy.
– Już widzieliśmy największe spadki cen, jeśli spojrzymy miesiąc do miesiąca — było to w czerwcu i lipcu… W sierpniu, wrześniu i październiku spadki cen są już poniżej 1 proc.… Jest więc tutaj pewien pozytywny impet, jeśli spojrzeć z perspektywy inwestora – stwierdził.
Holger Schmieding, główny ekonomista Berenberg, przewiduje spadek cen domów o „co najmniej 5 proc., jeśli nie trochę więcej” w przyszłym roku.