Ostatnie dni przyniosły lekką korektę niedawnej euforii na amerykańskim parkiecie oraz symboliczne zwyżki na większości pozostałych giełd.
Na Wall Street korekta optymizmu
Po tym, jak w poprzednim tygodniu mieliśmy sięgający 6 proc. wzrost S&P500 i przekraczający 8 proc. skok Nasdaq Composite, przyszedł czas na skorygowanie optymizmu. Do środy główne indeksy w Nowym Jorku solidarnie traciły, ale nie było to zjawisko o znaczącej skali. Dow Jones zniżkował o 0,6 proc., S&P500 o 0,9 proc., a Nasdaq Composite o 1,2 proc. Warto jednak zwrócić uwagę, że próby podciągnięcia wskaźników wyżej spotkały się ze skuteczną kontrą niedźwiedzi, co nie świadczy najlepiej o sile rynku.
Niższy, niż się spodziewano, odczyt inflacji w Stanach Zjednoczonych uznaje się za główny powód niedawnej euforii na rynkach finansowych, ponieważ słabnięcie presji inflacyjnej z jednej strony stanowi argument potwierdzający skuteczność polityki Fedu, a z drugiej daje szansę na mniejsze tempo i zasięg zacieśniania monetarnego. Te nadzieje chyba ostatnio nieco osłabły, bo inflacja nadal jest wysoka i sama z siebie nie zejdzie do celu. Najbardziej prawdopodobnym scenariuszem wciąż jest kontynuacja cyklu podwyżek stóp procentowych przez Komitet Otwartego Rynku (FOMC). Niemniej jednak rynek walutowy i długu dyskontują możliwość łagodniejszego podejścia Fedu. Indeks dolara kontynuował tendencję spadkową, choć już ze znacznie mniejszą dynamiką, przejściowo docierając do poziomu najniższego od połowy sierpnia. Od początku października Dollar Indeks spadł o ponad 7 proc., korzystnie oddziałując na rynki akcji na niemal całym świecie. W dół idzie także rentowność amerykańskich obligacji skarbowych. W przypadku dziesięciolatek zeszła ona nieco poniżej 3,7 proc., a więc do poziomu najniższego od początku października, choć jeszcze niedawno zbliżała się do 4,5 proc. Pogłębiła się jednocześnie skala odwrócenia się krzywej dochodowości, czyli różnica rentowności między papierami dziesięcioletnimi i dwuletnimi, co sugerowałoby narastanie obaw przed recesją w amerykańskiej gospodarce.
Za wyjątkiem Londynu korekta na głównych parkietach naszego kontynentu miała wymiar symboliczny. Indeks we Frankfurcie do środy zwyżkował o niespełna 0,1 proc., ale po sześciu tygodniach silnego wzrostu i sięgającym 5,7 proc. skoku z poprzedniego tygodnia to zmiana symboliczna i trudno na tej podstawie wyciągać jakiekolwiek wnioski na najbliższą przyszłość. Jednocześnie należy pamiętać, że od początku października DAX zyskał 20 proc., więc nie można wykluczyć realizacji zysków, choć perspektywa dobrej końcówki roku jest wysoce prawdopodobna. Podobnie przedstawia się sytuacja na giełdzie paryskiej. Indeks szerokiego rynku europejskiego Stoxx Europe 600 do środy zwyżkował o 0,3 proc., a od października zyskał 14,5 proc. Znacznie gorzej wygląda sytuacja w Londynie, gdzie do środy FTSE 250 tracił nieco ponad 2,5 proc., ale jest o 20 proc. wyżej niż na początku października. Wygasa również impuls wzrostowy na rynkach wschodzących. MSCI Emerging Markets zanotował co prawda zwyżkę, ale była ona symboliczna, a ponadto , podobnie jak na Wall Street, próba wyjścia w górę została szybko zniwelowana.