Nie tylko w rynki akcji uderzyły wtorkowe dane z USA, które wskazywały na wolniejsze od prognoz opadanie inflacji. Fakt, że w sierpniu roczna dynamika cen spowolniła za oceanem zaledwie do 8,3 proc., podbił oczekiwania co do skali kolejnych podwyżek stóp przez Fed, odbijając się także na wycenach na głównych rynkach obligacji skarbowych. Rentowności amerykańskich dziesięciolatek zbliżyły się do 3,5 proc. i są o krok od poprawienia 11-letniego maksimum sprzed trzech miesięcy.
Rentowności na świecie w górę, w Polsce spokojniej
Im wyższe są oczekiwania co do przebiegu ścieżki kształtowania się stóp procentowych, tym mniej atrakcyjne obligacje o stałym oprocentowaniu wydają się na tle depozytów. Przeceny uniknąć nie zdołały pozostałe kluczowe rynki obligacji, a to dlatego, że większa skala podwyżek stóp Fedu zapewne zmusiłaby do dalszego zaostrzania polityki także pozostałe główne banki centralne na świecie.
Rentowności niemieckich dziesięcioletnich bundów, które wcześniej przez prawie trzy lata nieprzerwanie utrzymywały się poniżej zera, zbliżają się do 1,8 proc. i niewiele im brakuje do wyjścia na dziewięcioletni szczyt. Skromniejszą przecenę odnotowały obligacje Japonii, gdzie skok inflacji był bardzo umiarkowany w porównaniu z USA czy Europą, bo sięgnął zaledwie 2,6 proc.
Wydarzenia na światowych rynkach mają też relatywnie mniejsze przełożenie na polskie dziesięciolatki. Ich rentowności wprawdzie wróciły powyżej 6 proc., ale daleko im do 8 proc., odnotowanych w szczycie inflacyjnej paniki z czerwca. Wprawdzie inflacja nad Wisłą przekracza 16 proc., jednak wyraźne hamowanie gospodarki nie daje krajowym władzom monetarnym miejsca na dalsze znaczące podnoszenie kosztu pieniądza.