O indeksie polskich dużych spółek, w którym dominują firmy z udziałem Skarbu Państwa, w ostatnich dniach jest głośno nawet w światowych mediach finansowych, ale nie z powodów, jakich byśmy sobie życzyli. W czwartek WIG20 spadł o 4,3 proc., do 1463 pkt, i była to jego piąta z rzędu zniżkowa sesja.
Kapitulacja inwestorów na warszawskim parkiecie sprowadziła WIG20 poniżej poziomów z jesieni 2020 r., gdy w strachu przed kolejną falą koronawirusa rządy mroziły, czy też ograniczały działalność wielu branż gospodarki.
Od początku roku łączna wartość należących do WIG20 przedsiębiorstw zmalała aż o blisko 120 mld zł, do 340 mld zł (z uwzględnieniem dywidend wypłaconych udziałowcom). Dużym ciężarem w tym roku dla naszej giełdy są banki, którym nie sprzyja ryzyko recesji gospodarczej oraz wprowadzenie tzw. wakacji kredytowych. Po tym, jak w czwartek trzeszczało wsparcie w postaci dołka sprzed blisko dwóch lat, inwestorzy zastanawiali się, jak głęboko może sięgnąć spadek WIG20, zanim trend się odwróci.
Czytaj więcej
W poprzednim miesiącu analitykom ogółem udało się osiągnąć lepsze wyniki od szerokiego rynku. Na wrzesień część zostaje przy swoich propozycjach, nawet jeśli przyniosły one wcześniej straty. Znów najwięcej wśród typowanych spółek pochodzi z mWIG40.