Ostatnie miesiące zadały potężny cios posiadaczom akcji banków. Od początku roku do ostatniego dołka obliczany przez nas indeks branżowy (obrazujący średnie zmiany kursów) spadł o jedną trzecią, powiększając straty w stosunku do szczytu hossy do ponad 70 proc. Jeszcze gorzej wypadł oficjalny giełdowy indeks branży (WIG-Banki), który w najgorszym momencie tracił aż 43 proc. względem końca ubiegłego roku.
[srodtytul]Załamanie siły relatywnej[/srodtytul]
Dla porównania, strata obejmującego szeroki rynek WIG-u wynosiła w tym samym okresie 22 proc. W efekcie siła relatywna WIG-Banki (w którym dominujący udział mają Bank Pekao i PKO BP) względem WIG-u spadła do poziomu sprzed ośmiu lat.
Mogło to być o tyle zaskakujące, że wcześniej, aż do końca 2008 roku, sektor bankowy był wyjątkowo mocny na tle całego rynku, a siła relatywna (po chwilowym obsunięciu w trakcie październikowego krachu) sięgała poziomów bliskich historycznych szczytów.
Co zdecydowało o takim obrocie spraw i nagłej zmianie postrzegania banków przez inwestorów? Odpowiedzią na to pytanie są opublikowane niedawno wyniki finansowe sektora za IV kwartał 2008 r. Nie pozostawiły one żadnych wątpliwości co do tego, że polskie banki przestały być odporne na zawirowania gospodarcze. Jesienny kryzys zaufania na globalnych rynkach międzybankowych, drastyczne zaostrzenie polityki kredytowej, wojna depozytowa, problemy firm z wywiązaniem się z toksycznych opcji walutowych – to czynniki, które uderzyły w zyski polskich instytucji finansowych. Nie można już zakładać, że kryzys na świecie nie odbija się na ich kondycji.