Akcje będą drożały, zwłaszcza na rynkach wschodzących

Rozmowa z Philippem Baertschim, głównym strategiem rynkowym szwajcarskiego banku Sarasin, wyspecjalizowanego w obsłudze zamożnych klientów

Publikacja: 07.01.2012 10:30

Akcje będą drożały, zwłaszcza na rynkach wschodzących

Foto: Archiwum

Czy to, co będzie się działo na rynkach finansowych w 2012 r., będzie zależało wyłącznie od efektów – dziś nie do przewidzenia – walki unijnych polityków z kryzysem fiskalnym czy może da się już dziś sformułować jakieś prognozy?

 

Każda prognoza, nie tylko dziś, jest obarczona ryzykiem, że jakieś wydarzenia ją unieważnią. Ogólnie jednak uważamy, że dla rynków finansowych ważniejszy od polityki jest cykl koniunkturalny, nawet jeśli polityka ma na niego jakiś wpływ. Na tej podstawie można się pokusić o pewne przewidywania na 2012 r.

Ale europejska gospodarka nie znajduje się chyba w takim punkcie cyklu, który uzasadniałby zwyżki na giełdach?

To prawda, że strefa euro znalazła się w recesji, ale nie spodziewamy się, że przerodzi się ona w długotrwałą depresję. M.in. dzięki temu, że w innych regionach świata, zwłaszcza w USA, widać już poprawę koniunktury, także w Europie w II lub III kwartale dojdzie do ożywienia gospodarczego. A ponieważ rynki akcji dyskontują ożywienie z wyprzedzeniem, to powinien być korzystny rok dla inwestorów.

Jak duża może być skala zwyżek?

W Europie w II?lub III kwartale dojdzie do ożywienia gospodarczego. A ponieważ rynki akcji zdyskontują to ożywienie z wyprzedzeniem, to powinien być udany rok dla inwestorów

Przewidujemy, że paneuropejski indeks Euro Stoxx (obejmuje akcje z państw strefy euro – red.) zakończy rok na poziomie 250 pkt (na koniec 2011?r. było to 226 pkt –  red.).

W minionym roku lepsza koniunktura panowała na amerykańskim rynku akcji niż na europejskim. W tym roku też tak będzie?

Nie sądzimy, żeby to się powtórzyło. Wall Street będzie sobie radziła gorzej niż giełdy europejskie, choć najlepsze perspektywy mają rynki wschodzące. Dziś inwestorzy za bardzo przeważają amerykańskie akcje, co zapewne oznacza, że w ich cenach już są zawarte wszystkie dobre wieści z USA. Teraz większy wpływ na rynki będą wywierały powracające raz po raz obawy o stan amerykańskich finansów publicznych. Ten temat będzie na pewno dominował w kampanii przed jesiennymi wyborami prezydenckimi, a padające w tym kontekście propozycje łatania budżetu mogą inwestorów niepokoić. Tym bardziej że pod względem fundamentów gospodarka USA nie odbiega wcale tak bardzo od gospodarki Europy. W efekcie S&P 500 zakończy naszym zdaniem rok na poziomie 1350 pkt (2011 r. zakończył na poziomie 1258 pkt – red.).

Zwyżki na giełdach i problemy fiskalne Waszyngtonu odstraszą inwestorów od amerykańskich obligacji skarbowych. W 2011 r. dały one ponad 9-proc. stopę zwrotu, trudno było o bardziej atrakcyjną klasę aktywów.

Banki centralne państw rozwijających się, dysponujące dużymi rezerwami walutowymi, już od pewnego czasu ograniczają zakupy amerykańskich obligacji. Ogólnie, problemy fiskalne USA mogą powodować odwrót inwestorów od tych papierów, ale tylko stopniowy. Nie spodziewałbym się takiej ich przeceny jak w przypadku obligacji Grecji czy choćby Włoch. Taki kryzys fiskalny Waszyngtonowi nie grozi przede wszystkim dlatego, że Rezerwa Federalna może skupić tyle obligacji, ile zechce, i na pewno nie zawaha się tego zrobić, jeśli dostrzeże nadmierną ich przecenę. Odwrót inwestorów od amerykańskich aktywów raczej więc przejawi się deprecjacją dolara wobec euro, do poziomu z połowy 2011 r. (około 1,45 USD za euro w porównaniu z 1,30 obecnie – red.).

Czy prognoza, że euro umocni się wobec dolara, zakłada, że Europejski Bank Centralny nie zdecyduje się na ilościowe łagodzenie polityki pieniężnej (QE), czyli skup aktywów za dodrukowane pieniądze? Bo to powinno skutkować deprecjacją euro.

EBC już skupuje obligacje państw eurolandu i bardzo trudno jest ocenić, do jakiego stopnia te transakcje sterylizuje (ściąga z rynku pieniądze wydane na te zakupy – red.). Jeśli nie w 100 proc., to QE w strefie euro już jest prowadzone. Zresztą, EBC zwiększa płynność na rynkach także innymi metodami, by wspomnieć choćby o ostatniej aukcji trzyletnich pożyczek dla banków komercyjnych. Prognozujemy też, że obniży jeszcze stopy procentowe. Ale na otwarty program QE, tzn. na większe, niesterylizowane zakupy obligacji, EBC mógłby się zapewne zdecydować tylko w sytuacji kryzysowej, np. gdyby okazało się, że Włochy czy Hiszpania nie byłyby w stanie w najbliższych miesiącach zrefinansować swoich zobowiązań. Ale to nie jest nasz podstawowy scenariusz.

Powiedział pan, że najatrakcyjniejsze są rynki wschodzące. Które w szczególności?

Przede wszystkim azjatyckie. W Chinach awersja do ryzyka jest obecnie bardzo silna, a w efekcie akcje są tam bardzo tanie. Dlatego ten rynek ma naszym zdaniem największy potencjał, choć jest bardzo ryzykowny, ze względu na znaczenie polityki. Inne atrakcyjne rynki to Korea Południowa i Tajwan. Zbiorczy indeks rynków wschodzących,?MSCI EM, osiągnie naszym zdaniem do końca 2012 r. poziom 1200 pkt (dziś jest to 914?pkt – red.).

Skoro recesja w strefie euro nie będzie głęboka ani długa, a akcje będą drożały, to czy należy się spodziewać spadku popytu na bezpieczne aktywa? Mówiliśmy już o obligacjach USA, ale co z frankiem szwajcarskim?

Na razie popyt na bezpieczne aktywa wciąż jest wysoki, ale powoli będzie słabł. Frank stopniowo będzie się osłabiał wobec euro. Ale nie zapominajmy, że dzisiaj kurs ten (około 1,22 franka za euro – red.) nie odzwierciedla w pełni nastrojów inwestorów. Gdyby nie interwencje Szwajcarskiego Banku Narodowego, kurs ten nie przekraczałby 1,20. Między innymi dlatego kurs ten będzie rósł powoli. Pod koniec roku wyniesie naszym zdaniem 1,30.

Ci inwestorzy, którzy na początku 2011 r. dali się ponieść modzie na surowce, dziś mogą żałować. Surowcowy indeks CRB stracił ponad 8 proc. Jak będzie w nadchodzących miesiącach?

Rozczarowująca koniunktura na rynku surowcowym miała głównie związek z hamowaniem w II połowie 2011 r. gospodarek rozwijających się, które są głównym źródłem popytu na wiele surowców. Zanim ten popyt ponownie się odbije, minie jeszcze kilka miesięcy. Trudno jednoznacznie wskazać, kiedy będzie dobry moment na ponowne zwiększenie zaangażowania na rynku surowców, ale cały 2012 r. powinien być na tym rynku udany. Niemal z pewnością ceny towarów nie spadną poniżej dzisiejszych poziomów, bo wspierają je ograniczenia podaży i czynniki geopolityczne.

Jak zawsze, dużo kontrowersji budzi złoto. Po jego wyraźnej przecenie w IV kwartale 2011 r. część analityków mówi o końcu trwającej od dekady hossy na tym rynku, inni twierdzą, że to tylko zadyszka.

Złoto ucierpiało nieco na tym, że doszło do odbicia cen innych aktywów, np. akcji w USA. Główną przyczyną jego przeceny było jednak to, że od kilku miesięcy w oczach inwestorów maleje prawdopodobieństwo, że Fed rozpocznie trzecią rundę QE. Ale my oczekujemy, że prędzej czy później ten program zostanie wznowiony, a ceny złota pójdą w górę. Ogólnie, dopóki polityka pieniężna banków centralnych pozostaje ekstremalnie łagodna, perspektywy tego kruszcu będą dobre. Pod koniec roku będzie on kosztował ponad 2 tys. USD za uncję (niespełna 1600 USD obecnie – red.).

Nie tylko w Szwajcarii

W banku Sarasin, zajmującym się bankowością prywatną, Philipp Baertschi pracuje od 2006 r. Zaczynał od stanowiska analityka rynku akcji. Głównym strategiem inwestycyjnym został w 2009 r. Od maja ub.r. jest też przewodniczącym komitetu inwestycyjnego tej instytucji, której siedziba mieści się w Bazylei. Wcześniej Baertschi pracował m.in. w Zurich Financial Group i w brytyjskim towarzystwie Threadneedle Asset Management. Studiował zarządzanie na Uniwersytecie w St. Gallen i amerykańskim Uniwersytecie Duke. Posiada dyplom MBA oraz certyfikat CFA.

Analizy rynkowe
Gotówka dla akcjonariuszy. Firmy coraz częściej stawiają na skupy akcji
Materiał Partnera
Zasadność ekonomiczna i techniczna inwestycji samorządów w OZE
Analizy rynkowe
Dlaczego amerykańskie obligacje rządowe zaczęły być ostro wyprzedawane?
Analizy rynkowe
Na amerykańskie obligacje działają dwie przeciwstawne siły, ale stopy procentowe będą spadać
Analizy rynkowe
Krajobraz po zasłużonej korekcie na Wall Street w I kwartale
Analizy rynkowe
Techniczna spółka dnia. Pod PKO BP zaczyna kruszyć się podłoga
Analizy rynkowe
Tydzień na rynkach: Cła i wojna psują nastroje