Analiza techniczna – objawy słabości szerokiego rynku nie ustępują
Wyczekiwany przez posiadaczy akcji coroczny rajd św. Mikołaja ciągle nie chce się zmaterializować. Dobrze zapowiadająca się poprawa nastrojów w końcu listopada znikła równie szybko, co się pojawiła. Najlepiej widać to na wykresie indeksu sWIG80, który w odróżnieniu od WIG20 (ostatnio indeksem dużych spółek „rządzą" przede wszystkim skrajnie rozchwiane notowania KGHM) lepiej obrazuje tendencje panujące na szerokim rynku. O ile w końcu listopada indeks kojarzony z małymi firmami odbijał się od wsparcia na wysokości wrześniowego dołka bessy, o tyle w mijającym tygodniu znów niebezpiecznie zbliżył się do tej bariery.
Dno bessy nieodparcie sprawia wrażenie, jakby niczym magnes przyciągało kursy akcji. Wrażenie to znajduje odzwierciedlenie w sytuacji technicznej na wykresie sWIG80. Od czasu sierpniowej paniki krok po kroku jest tu budowana formacja przypominająca zniżkujący trójkąt prostokątny, w ramach której kolejne lokalne szczyty położone są coraz niżej, natomiast dołki leżą na tej samej wysokości. To dowodzi, że kolejne próby odrabiania strat są coraz słabsze. Biorąc pod uwagę szerokość i czas budowania tej średnioterminowej formacji, można zakładać, że w razie wybicia w dół indeks małych spółek szybko znalazłby się poniżej 8 tys. pkt, a może jeszcze niżej. Groźba kontynuacji rozpoczętego jeszcze wiosną tego roku trendu spadkowego pozostaje jak najbardziej realna, a podstawowe czynniki, jakie mogłyby napędzać ową tendencję, to trwające spowolnienie gospodarcze oraz rosnące rynkowe stopy procentowe, które dodatkowo pogorszą wyniki finansowe spółek.
Niepokoić może nie tylko balansowanie sWIG80 na cienkiej linii wsparcia, ale też spadek siły relatywnej tego indeksu. Mijający tydzień przyniósł pod tym względem bardzo wymowne wydarzenia. O ile jeszcze wykres siły relatywnej względem WIG20 pozostaje od sierpnia w kanale bocznym (przy czym teraz jest blisko dolnej granicy tego kanału), o tyle już względem indeksów zagranicznych widać regres. Siła sWIG80 wobec amerykańskiego S&P 500 z impetem przebiła wsparcie na wysokości dołków z września i października i w efekcie znalazła się najniżej od lipca 2006 roku. To pesymistyczny sygnał, bo w przeszłości hossy na GPW rozpoczynały się w warunkach wzrostu siły relatywnej małych spółek do kilkumiesięcznych maksimów. Tymczasem na razie mamy kilkuletnie minima.
Słabość szerokiego rynku GPW względem S&P 500 można by jeszcze próbować tłumaczyć w miarę mocną postawą amerykańskiej gospodarki, ale jak tłumaczyć podobną słabość wobec np. niemieckiego indeksu DAX? Tutaj siła relatywna sWIG80 także ustanowiła tegoroczne minimum i jest już tylko o krok od przebicia minimum z lutego 2009 r.
Jedynym pocieszeniem dla inwestorów jest fakt, że niedawna listopadowa fala spadkowa doprowadziła do powstania na wykresie sWIG80 nowego lokalnego szczytu, który przejął rolę poziomu oporu od położonego wyraźnie wyżej maksimum z końca sierpnia. Mniejszy dystans do oporu to teoretycznie większe szanse na jego szybkie pokonanie. Przebicie tego poziomu byłoby jednocześnie równoznaczne z ustanowieniem co najmniej trzymiesięcznego maksimum, czyli wydarzeniem, które było bezbłędnym sygnałem końca poprzedniej bessy wiosną 2009 r. Nie uprzedzajmy jednak faktów. Na razie sytuacja jest taka, że sWIG80 balansuje na poziomie wsparcia, a nie przymierza się do ataku na opór.