W tym roku wszystko w tradycyjnych zależnościach sezonowych wydaje się być odwrócone do góry nogami. Przykładowo lipiec, który tradycyjnie jest jednym z najbardziej udanych na GPW miesięcy, tym razem był słaby, potem krach zamiast w październiku miał miejsce już w sierpniu, a październik z kolei okazał się wyjątkowo korzystny dla inwestorów. Teraz z kolei mamy połowę grudnia, który jak dotąd zupełnie nie spełnia pokładanych w nim oczekiwań.
Na wykresie prezentujemy model uśrednionego zachowania WIG w ostatnim miesiącu każdego z lat, począwszy od 1996 roku. Jak widać, statystycznie pierwsze osiem dni grudnia przynosiło zwyżkę indeksu średnio o prawie 3 proc. W ciągu owych ośmiu dni tym razem WIG nie tylko nie „wyrobił" historycznej normy, ale co gorsza stracił 2,6 proc. Na dodatek na tym zniżka się nie skończyła i po czwartkowym spadku jego strata od końca listopada sięgnęła już 6 proc.
Optymiści mogą jeszcze zakładać, że nie wszystko stracone. Ponowny rzut oka na historyczny model prowadzi do pocieszającego wniosku, że jest jeszcze szansa na drugą falę tradycyjnej grudniowej zwyżki, czyli właściwy rajd św. Mikołaja. Według popularnej definicji rajd ten obejmuje ostatni tydzień grudnia i coś w tym faktycznie musi być. W naszym modelu druga fala grudniowego wzrostu zaczynała się nawet jeszcze wcześniej – w okolicach 22.–23. dnia miesiąca. Od tego czasu WIG zyskiwał do końca roku średnio prawie 2 proc., czego dość przekonującym wytłumaczeniem jest zapewne window dressing, czyli podciąganie przez fundusze kursów akcji w celu podreperowania całorocznych wyników zarządzania.
Przy obecnej wysokiej zmienności notowań można więc zakładać, że mimo wszystko byki zmobilizują się do działania w drugiej połowie grudnia, a rajd św. Mikołaja wystartuje gdzieś w okolicach świąt.
Do przełomu jeszcze daleka droga
Pytanie tylko, czy nadejście św. Mikołaja – o ile faktycznie się ziści – będzie czymś więcej niż tylko krótkoterminowym pocieszeniem dla zmęczonych tegoroczną bessą posiadaczy akcji. Niestety w średnim terminie nic nie wskazuje na to, by nawet dynamiczna sezonowa zwyżka w końcówce grudnia miała doprowadzić do jakiegoś przełomu. Aby z punktu widzenia analizy technicznej WIG pokonał kluczowy poziom oporu, jakim jest szczyt z końca sierpnia (42 222 pkt), musiałby urosnąć z obecnych poziomów o ok. 12 proc. Gdyby założyć, że ma się to stać w trakcie rajdu św. Mikołaja, czyli do końca grudnia, to zwyżka ta musiałaby się odbyć w ciągu zaledwie dziewięciu sesji. To nie jest niemożliwe, ale takiego tempa wzrostu nie zanotowano nawet w trakcie odbicia po krachu w pierwszej połowie sierpnia. Bardziej już prawdopodobne byłoby, że św. Mikołaj dźwignie WIG w kierunku poziomów oporu, ale nie starczy mu już sił na przepchnięcie go przez tę barierę.