Od dołków z marca 2009 r. szeroki indeks amerykański S&P 500 wzrósł z 676 pkt. do 1457 pkt. Oznacza to, że znajduje się tylko o ok. 7 proc. poniżej historycznego maksimum z października 2007 r., kiedy osiągnął 1565 pkt.
Pytanie: co dalej? Pytani przez Bloomberg stratedzy z Wall Street spodziewają się, że w 2013 r. indeks przebije rekordowe 1565 pkt. Najbardziej optymistyczni są ekonomiści Citigroup i Bank of America, którzy obstawiają odpowiednio 1615 pkt. i 1600 pkt. Pod względem zysku na akcje spółek najwyższy poziom prognozują ekonomiści JPMorgan (średnio 110 USD) i Bank of America (109 USD).
Skąd ten optymizm? Analitycy podkreślają, że w ostatnich 11 kwartałach zyski firm z S&P 500 systematycznie rosły. W ponad 71 proc. przypadków wyniki przebijały prognozy. Z ankiety Bloomberga wynika, że już w tym roku zysk na akcję dla S&P 500 może wynieść rekordowe 101 USD. Natomiast do 2014 r. roczny wzrost zysków spółek z tego indeksu może sięgnąć 12 proc.
Rosnące zyski przedsiębiorstw i ich notowania nie doprowadziły jeszcze do przewartościowania rynku. Wskaźnik ceny do zysku dla firm z S&P 500 wynosi 14,9, o 9,1 proc. mniej niż średnia z minionych 50 lat. Ostatnio amerykańskie akcje były tak atrakcyjnie wycenione w roku 2003 i 2009, po których nastąpiły przynajmniej czteroletnie wzrosty.
Gospodarcza wiosna?
Zdaniem ekonomistów pojawiają się wyraźne sygnały ożywienia gospodarczego w USA. Wskaźnik koniunktury na amerykańskim rynku nieruchomości wzrósł z sierpniowych 37 pkt. do 40 pkt. we wrześniu. Tak wysoki poziom zanotowano ostatnio sześć lat temu. Dobrze się dzieje także na rynku motoryzacyjnym – w sierpniu Amerykanie kupili 1,28 mln nowych samochodów osobowych, o 20 proc. więcej niż rok wcześniej. Daje to nadzieje na przekroczenie w 2012 r. 14 mln sprzedanych aut, co byłoby najlepszym wynikiem od 2007 r. Jak podkreślają eksperci wzrost zysków w dłuższej perspektywie ma znaczenie. Jednak aby wynieść ceny akcji znacznie wyżej, konieczny jest silniejszy wzrost gospodarczy.