Napoleon i Żeromski dla każdego

Rękopisy wielkich postaci historycznych to doskonała lokata.

Aktualizacja: 11.02.2017 09:15 Publikacja: 16.11.2013 18:21

Na 2 tys. zł wyceniono książkę z biblioteki królewskiego rodu Burbonów.

Na 2 tys. zł wyceniono książkę z biblioteki królewskiego rodu Burbonów.

Foto: Archiwum

Hossa panuje na rynku bibliofilskim, gdy na krajowym rynku malarstwa od lat panuje kryzys. Chętnie lokujemy gotówkę w tym, co obiektywnie najrzadsze. Przed nami jeszcze trzy aukcje bibliofilskie, ale już dziś wiadomo, że roczne obroty tej branży wzrosną. Sensacyjnie zapowiada się aukcja warszawskiego antykwariatu  Lamus, który od lat jest liderem rynku.

Hossę potwierdzają dotychczasowe aukcje. Rekordowo zakończyła się niedawna aukcja krakowskiego antykwariatu Rara Avis (www.raraavis.krakow.pl). Firma przeprowadziła w 2012 roku cztery aukcje. W tym roku były trzy, ale obroty są porównywalne, co świadczy o ostrej licytacji i rosnącym popycie.

Ostatnio dobre wyniki przyniosła aukcja krakowskiego antykwariatu Wójtowiczów (www.antykwariatwojtowicz.pl). Sprzedano ponad 80 proc. oferowanych starodruków, wysoko licytowano rękopisy Orzeszkowej, Reymonta, Mickiewicza. Wiadomo już, że na pierwszej przyszłorocznej aukcji 12 kwietnia firma wystawi arcyrzadki trzytomowy „Herbarz" Szymona Okolskiego z 1641 roku (wyw. 30 tys. zł). Nakład pierwszego tomu spłonął w pożarze drukarni, jednak pod młotek trafi komplet! Rośnie podaż, bo rekordowe ceny motywują właścicieli do sprzedaży.

„Wierna rzeka" za 150 tys. zł

Dziś obędzie się aukcja Krakowskiego Antykwariatu Naukowego (www.antkrak.krakow.pl). Można kupić zespół rzadkich rękopisów królewskich w cenach od 2,5 do 20 tys. zł. Będą listy np. króla Władysława IV, Stanisława Augusta Poniatowskiego, korespondencja Habsburgów i wybitnie rzadki, bo prywatny, list cara Rosji Aleksandra I.

Sensacją na aukcji 7 grudnia w Lamusie (www.lamus.pl) będzie  przede wszystkim rękopis powieści Stefana Żeromskiego „Wierna rzeka". Cena wywoławcza jest wyjątkowo wysoka. Każdy, kto ma minimum 150 tys. zł, może przystąpić do licytacji tego nieefektownego dokumentu (kartki introligator zszył w jeden tom). Rękopis z 1912 r. jest epokowym odkryciem. Po wojnie uznawano, że jest bezpowrotnie utracony. W czasie powstania warszawskiego bomba zniszczyła kamienicę na Rynku Starego Miasta, gdzie przechowywano spuściznę pisarza. Po wojnie komisyjnie spalono resztki papierów, które nie nadawały się do konserwacji. Uznano błędnie, że jest tam również ostatnia wersja rękopisu „Wiernej rzeki".

Rękopis „Wiernej rzeki" pochodzi z przedwojennej prywatnej kolekcji. Oryginalność autografu (ostateczna wersja przeznaczona do druku) potwierdził historyk literatury prof. Jerzy Adamczyk, bodaj najwybitniejszy od lat badacz dorobku pisarza, wydawca m.in. jego listów. Wiadomo już, że o zakupie myśli Muzeum Narodowe w Kielcach (rodzinne strony pisarza) oraz Biblioteka Narodowa.

Tysiąc książek, dokumentów i map

Nie było dotychczas na naszym rynku rękopisów tej rangi i w tej cenie. Te, które trafiły na rynek, zawsze były ostro licytowane, ponieważ  są gwarantowanymi unikatami, których cena rośnie. Na przykład w grudniu 2002 Lamus sprzedał za 56  tys. zł (wyw. 25 tys. zł) rękopiśmienną partyturę „Mszy" z 1826 roku kompozytora Karola Kurpińskiego. Przez 160 lat „Msza" uchodziła za utwór zaginiony. Z kolei we wrześniu 2004 kupiony został w Lamusie za 22 tys. zł (cena wyw. 1,8 tys. zł) rękopis „Zielonej gęsi" Konstantego I. Gałczyńskiego  pochodzący ze zbioru historyka literatury prof. Juliana Krzyżanowskiego.

Kolekcjonerzy szacują, że gdyby dziś wspomniane powyżej rękopisy ponownie pojawiły się na aukcji, miałyby zdecydowanie wyższe ceny wywoławcze i ceny sprzedaży. Wzrosła bowiem świadomość potencjalnych nabywców, czym są antykwaryczne unikaty. „Msza" Kurpińskiego, choć to rękopis muzyczny, więc niszowy, miałaby cenę startową ok. 50 tys. zł, a cenę zakupu ok. 80–100 tys. zł. Natomiast „Zielona gęś" jako literatura spopularyzowana mogłaby mieć cenę wywoławczą prowokacyjnie niską, ok. 6–8 tys. zł. „Gęś" jest aukcyjnym pewniakiem. Wiadomo, że nie spadnie z licytacji, a niskie ceny wywoławcze prowokują do szaleńczej licytacji. Gałczyński mógłby teraz osiągnąć cenę ok. 30 tys. zł.

Pojawiają się w handlu odręczne listy królewskie. Lamus sprzedawał listy Napoleona. Teraz są listy królów, np. Zygmunta III Wazy, Jana Kazimierza, Augusta II Mocnego, Stanisława Augusta Poniatowskiego (ceny wywoławcze 1,5–4 tys. zł). Rekordową cenę 18 tys. zł ma list Zygmunta II Augusta, pisany w języku polskim, związany z Unią Lubelską. Jest też list z 1806 roku Napoleona kwestionujący rozbiory Polski (40 tys. zł)!

Niedawno, bo pod koniec lat 90., królewskie listy kupić można było na aukcjach po kilkaset złotych. Są chętnie kupowane, oprawiane i wieszane w gabinetach jako elegancka dekoracja o symbolicznej wartości. Zwykle mają wybitną wartość graficzną.

Na co bibliofilowi odręczne listy królów? Dr Tomasz Niewodniczański (1933–2010) był światowej klasy kolekcjonerem, swoje zbiory ofiarował Zamkowi Królewskiemu w Warszawie. Opowiedział mi, że chętnie przymyka oczy i wodzi palcem po oryginalnym podpisie cesarza Francuzów. List Napoleona potrzebny mu był do tego, żeby w każdej chwili mieć bezpośredni, zmysłowy kontakt z wielką historią. Tak to skomentował Andrzej Osełko z antykwariatu Lamus: „Jak kolekcjoner ma w domu list napisany przez na przykład Stefana Batorego, to tak jakby rozmawiał z królem! Taka przyjemność kosztuje zaledwie kilkanaście tysięcy".

Pośród tysiąca książek, rękopisów i map o muzealnej wartości Lamus wystawi na aukcji pierwodruki książek, które znamy ze szkoły podstawowej lub z egzaminów maturalnych. Za 900 zł można będzie kupić sławne dzieło Szymona Konarskiego „O skutecznym rad sposobie". Egzemplarz ma ciekawą proweniencję. Pochodzi z biblioteki domowej Chrzanowskich w Mroczynie (pieczątka). Na współczesnej oprawie (półskórek) widnieje wytłoczona w złocie Pilawa. Książka prawdopodobnie znajdowała się także w księgozbiorze wielkiego kolekcjonera Marka Potockiego.

Z publicystyki politycznej epoki Oświecenia jest też kolejna wielka rzadkość (cena wywoławcza 1,2 tys. zł): „Głos wolny wolność ubezpieczający" Stanisława Leszczyńskiego, cztery tomy wydane w 1769 roku. Załóżmy, że np. w Wielkiej Brytanii lub Francji w 1769 roku ukazała się książka w tym samym nakładzie co dzieło Leszczyńskiego. Tam do dziś zachował się cały nakład, z tego większość w rękach prywatnych. U nas z powodów historycznych ocalały pojedyncze egzemplarze, z tego większość w bibliotekach publicznych.

Plakaty po 25 tys. zł

Dobrą lokatą są też plakaty polityczne z okresu wojny polsko-bolszewickiej 1920 roku i z pierwszych lat niepodległości po 1918 roku. Od kilku lat Lamus sprzedaje je rekordowo, nierzadko powyżej 25 tys. zł. Nie trzeba znać się na rynku antykwarycznym, żeby zdawać sobie sprawę, że do naszych czasów przetrwało najwyżej kilka antybolszewickich plakatów. Za ich posiadanie w PRL groziła kara, więc właściciele sami je niszczyli. Plakat „Legiony Polskie" Karola Zyndrama Maszkowskiego z 1915 roku ma teraz wysoką cenę wywoławczą 12 tys. zł, bo po raz pierwszy pojawił się w handlu. Dla porównania przypomnę, że legendarne plakaty gwiazd powojennej sztuki (np. Starowieyskiego, Świerzego, Urbańca) upolować można już za ok. 200 zł. To okazja dla mniej zamożnych miłośników sztuki lub kolekcjonerów.

Ostatnia ważna aukcja odbędzie się 14 grudnia w Bydgoskim Antykwariacie Naukowym (www.ban-dreas.pl). Przebojem będą odręczne kopie listów (znów rękopisy!) napisane przez Władysława Mickiewicza, syna Adama. Zanim napisał biografię ojca, przepisał listy wielkich postaci historycznych, które z poetą korespondowały (np. Joachima Lelewela). Od 30 tysięcy rozpocznie się licytacja 15 takich listów.

Analizy rynkowe
Jak nisko spadną stopy procentowe w tym roku?
Analizy rynkowe
Liczba fuzji spadła, ale i tak jest duża. Ten rok będzie jeszcze ciekawszy
Analizy rynkowe
Bolesny reset w branży gier. Na kogo warto postawić w tym roku?
Analizy rynkowe
Trump straszy inwestorów
https://track.adform.net/adfserve/?bn=78448408;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Analizy rynkowe
2024 r. udany dla niemal wszystkich aktywów. 2025 r. może być jednak bardziej problematyczny
Analizy rynkowe
Indeks WIG20 ma fundamenty, żeby przebić pułap 2600 pkt