Rok 2015 przyniesie skromne zwyżki na GPW

Piotr Krawczyński | Z analitykiem TFI PZU/PZU Inwestycje rozmawia Michał Błasiński

Aktualizacja: 07.02.2017 01:18 Publikacja: 06.01.2015 09:16

Rok 2015 przyniesie skromne zwyżki na GPW

Foto: Archiwum

Kiedy pana zdaniem ruszy europejska wersja luzowania ilościowego (tzw. QE)?

Uważam, że będzie to miało miejsce na początku 2015 r. Każdy miesiąc opóźnienia może mieć negatywne przełożenie na kondycję europejskiej gospodarki.

Czy w tym roku grozi nam kolejna fala kryzysu w strefie euro?

Jeszcze do niedawna powszechnie krytykowano Japonię za sposób walki z kryzysem lat 90. Natomiast w Europie panuje powszechne przekonanie, że dobrze radzimy sobie z obecnym załamaniem gospodarczym. Nic bardziej mylnego.

Na Starym Kontynencie mamy do czynienia z kryzysem zadłużenia i – co gorsza – na razie nie widać szansy na wyjście z niego. Uważam, że samo zaciskanie pasa bez jednoczesnego zwiększania dochodu nie przyniesie oczekiwanych rezultatów. Receptą byłoby wprowadzenie szerokiego QE i użycie tzw. przestrzeni fiskalnej (fiscale space) do wdrożenia programu inwestycji infrastrukturalnych. Niestety, wszelkie tego typu próby są skutecznie blokowane przez silną frakcję „ultramonetarystów".

Na rosnące zagrożenie zwraca uwagę Lawrence Summers, który podczas szczytu IMF stwierdził dobitnie, że „bez istotnej zmiany polityki gospodarczej przyszłość czekająca strefę euro będzie wyglądała znacznie gorzej niż to, co się stało w Japonii".

A jak ocenia pan perspektywy Stanów Zjednoczonych? Kiedy Fed zacznie podnosić stopy procentowe?

Sytuacja amerykańskiej gospodarki wydaje się być najłatwiejsza do prognozowania. Systematycznie napływają z niej coraz lepsze dane, co z kolei zwiększa oczekiwania na podwyżkę stóp procentowych w 2015 roku.

Naszym zdaniem z uwagi na kondycję europejskiej i chińskiej gospodarki Fed może nie być tak skłonny do zacieśniania polityki monetarnej, jak oczekują tego rynki. A biorąc pod uwagę umocnienie dolara, będzie się starać odsunąć tę decyzję w czasie, najdalej, jak tylko się da.

W takim razie kiedy skończy się hossa na Wall Street? Wraz z pierwszą podwyżką stóp?

Do tej pory można było zauważyć niemal liniową zależność pomiędzy działaniem Fedu a zachowaniem rynku – płynęły pieniądze, rosła i Wall Street. Teraz, kiedy amerykański bank centralny zakończył skup aktywów, inwestorzy muszą szukać nowych argumentów za zakupem akcji. W przyszłym roku na pewno dużo bardziej będą się liczyły wyniki samych spółek. Podwyżka stóp w USA nie oznacza więc, że automatycznie zakończy się hossa na tamtejszym rynku.

W 2014 r. notowania rudy żelaza spadły o 50 proc., a miedzi „tylko" o 16 proc. W przypadku realizacji mało optymistycznego scenariusza dla Chin metal będący podstawowym produktem chociażby dla rodzimego KGHM będzie musiał tę różnicę niejako wyrównać.

W takim razie do jakiego poziomu może wzrosnąć S&P 500?

W przypadku indeksu S&P 500 jesteśmy na historycznych poziomach, próba przewidzenia jego poziomu przypomina więc nieco wróżenie z fusów.

Jeszcze kilka miesięcy temu poziom 2000 punktów dla S&P 500 wywoływał ogólne zdziwienie i najwyżej uśmiech na ustach części osób. Teraz poruszamy się w widełkach 2000–2100 punktów. Jeśli miałbym jednak zaryzykować i podać konkretną liczbę, to byłby to kolejny psychologiczny poziom, czyli 2200 punktów.

Wspomniał pan o tym, że dolar pozostanie silny. Jak zareagują na to rynki wschodzące?

Historycznie mocny dolar nie służył rynkom wschodzącym, powodując odpływ kapitału ku rynkom bazowym. Nie możemy jednak zapominać o pozostałych czynnikach, jak choćby cena ropy naftowej. Obecnie za baryłkę należy zapłacić grubo poniżej 60 USD. To poziom, o jakim jeszcze kilka miesięcy temu nikomu się nie śniło.

Kurs ropy ma silne przełożenie na kondycję gospodarek emerging markets. Dzięki niższej cenie krajom takim jak Indie czy Indonezja udało się znieść szkodliwe dla ich budżetów subsydia do paliw. Dodatkowo różnica 10 USD w cenie baryłki przekłada się na zmianę o ok. 20 bp w globalnym wzroście gospodarczym.

Sądzę, że niższy kurs surowca może w pewien sposób zbilansować umocnienie dolara i w konsekwencji znaczna część rynków wschodzących uniknie poważniejszych tarapatów. Nie oznacza to jednak, że do zawirowań nie dojdzie.

A co z Chinami?

Obawiam się, że Chiny mogą sprawić w przyszłym roku przykrą niespodziankę. Naszym zdaniem w przyszłym roku chińska gospodarka będzie się zachowywała gorzej od obecnie przyjętego konsensusu, a spowolnienie tempa wzrostu PKB nie jest jeszcze uwzględnione w cenach. Wystarczy spojrzeć na rynek surowców. W 2014 roku notowania rudy żelaza spadły o 50 proc., a miedzi „tylko" o 16 proc.

W przypadku realizacji mało optymistycznego scenariusza dla Chin metal będący podstawowym produktem chociażby dla rodzimego KGHM będzie musiał tę różnicę niejako „wyrównać". To stanowi realny czynnik ryzyka dla całego rynku.

A jakie perspektywy ma GPW? Jak zareagujemy na ewentualny start QE na Starym Kontynencie?

Wprowadzenie QE w Europie stanowiłoby na pewno dodatkowy impuls dla naszej giełdy. W wyniku skupu aktywów spodziewamy się spadku kursu EUR/USD do poziomu 1,15. To z kolei miałoby pozytywne przełożenie na niemieckich eksporterów i częściowo było dobrą wiadomością dla naszej gospodarki.

Dla Polski w najbliższym czasie kluczowe będą jednak środki z nowej perspektywy finansowej Unii na lata 2014–2020. Znaczna ich część przeznaczona będzie na infrastrukturę. Obecnie przygotowywane już są projekty, które zaczną być realizowane w 2015 roku. W  pierwszej kolejności efekty widać więc będzie w branży budowlanej.

Niestety, cały czas problemem dla naszej giełdy jest niska płynność. I choć 2015 rok powinien być dobry dla akcji, to przestrzegam przed hurraoptymizmem. Nie spodziewam się, by zwyżki indeksów sięgnęły 20–30 proc. Myślę, że raczej będzie to ok. 5–10 proc.

Gdzie będzie więcej okazji – w segmencie blue-chips czy w gronie małych spółek?

Niestety, nie ma uniwersalnej odpowiedzi na to pytanie. Niskie stopy procentowe stanowią wsparcie dla małych spółek, z kolei na większym zainteresowaniu inwestorów zagranicznych naszym rynkiem skorzystają te największe. Osobiście nie spodziewam się, by w 2015 r. rynek rósł szeroko – od A do Z. Kluczową rolę w doborze spółek odgrywać będzie selekcja.

Cały czas należy także pamiętać o zagrożeniach, jakie pojawiają się na horyzoncie.

W takim razie jakie będą największe zagrożenia dla GPW? Czy OFE to już temat zamknięty?

Bez wątpienia marginalizacja roli OFE przekłada się na obecny marazm giełdy. W efekcie, od kilkunastu miesięcy WIG20 porusza się w trendzie bocznym pomiędzy 2300–2550 pkt. Niestety, na razie nic nie wskazuje na to, by wybił się górą z tego przedziału. Co więcej, na Starym Kontynencie oczekujemy dużej zmienności aktywów – gdzie na nastroje rynkowe wpływać będą z jednej strony oczekiwania co do rozpoczęcia QE, a z drugiej wysokie ryzyko polityczne.

W Europie mamy bowiem do czynienia ze wzrostem poparcia dla partii o skrajnych, często antyeuropejskich, poglądach. Problem ten dotyczy obecnie nie tylko Grecji. W maju tego roku czekają nas wybory w Wielkiej Brytanii, gdzie w przypadku swojej wygranej konserwatyści zapowiedzieli referendum nt. wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej. Prawdopodobne jest też drugie głosowanie w sprawie niepodległości Szkocji. Z kolei pod koniec roku wybory odbędą się w Hiszpanii, w której bardzo wysokim poparciem cieszy się lewicowa partia Podemos.

W przypadku realizacji pesymistycznego scenariusza nie wyobrażam sobie sytuacji, w której giełdy eurolandu tracą, a na GPW rozwija się hossa.

A co z rynkiem obligacji skarbowych? Czy hossa ma jeszcze potencjał?

Polskie obligacje skarbowe są obecnie wyceniane w miarę rozsądnie. Jeszcze kilka tygodni temu panowało powszechne przekonanie, że RPP zdecyduje się na kolejne cięcie stóp. W tej chwili na rynku takiej pewności już nie ma, a na rentowność długu wpływać będą czynniki zewnętrzne.

Spodziewam się, że przed nami dłuższy okres niskich stóp procentowych. Nie liczyłbym więc na to, że w ciągu najbliższych kilku lat zysk z obligacji skarbowych będzie kilkakrotnie większy niż na lokacie. Taki stan zapewne już się nie powtórzy.

CV

Analityk TFI PZU/PZU Inwestycje. Licencjonowany makler papierów wartościowych z uprawnieniami do wykonywania czynności doradztwa inwestycyjnego. Od ponad 15 lat zawodowo związany z rynkiem finansowym. Doświadczenie zdobywał w instytucjach zarządzania aktywami w Polsce i za granicą. W TFI PZU od 2012 r. Regularnie publikuje komentarze na łamach „Parkietu".

Analizy rynkowe
Spółki biotechnologiczne cztery lata po pandemii
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
Analizy rynkowe
Na giełdzie w Warszawie nie widać końca korekty
Analizy rynkowe
Spółki z WIG20 w odwrocie. Kiedy znów wrócą do łask?
Analizy rynkowe
Krajowe akcje u progu bessy. Strach o zaostrzenie wojny na Wschodzie
Materiał Promocyjny
Samodzielne prowadzenie księgowości z Małą Księgowością
Analizy rynkowe
Trump 2.0, czyli nie graj przeciwko Ameryce
Analizy rynkowe
W 2024 r. spółki mają pod górkę. Które osiągną cele?