Trwa sezon publikacji raportów rocznych. To właśnie wtedy zdecydowana większość zarządów wypowiada się na temat podziału ubiegłorocznego zysku. Są jednak i takie, które o dywidendzie informują szybciej. Już kilkanaście firm z warszawskiego parkietu podało konkretną rekomendację. Wśród nich są też przedstawiciele rynku alternatywnego.
– Nie przypuszczam, żeby poziom dywidend na krajowym rynku miał się drastycznie zmienić w porównaniu z rokiem poprzednim. Spółki, które historycznie wypłacały największe dywidendy, raczej zostaną na poziomie z 2017 r. – uważa Kamil Hajdamowicz, doradca inwestycyjny Polskiego Domu Maklerskiego. Dodaje, że w przypadku energetyki istotna jest kwestia nakładów inwestycyjnych, a w bankach rekomendacje Komisji Nadzoru Finansowego. – Z drugiej strony nie spodziewam się, żeby w przypadku całego rynku stopa dywidendy istotnie spadła – mówi ekspert.
Zaliczki coraz popularniejsze
W podobnym tonie wypowiada się Marcin Materna, szef działu analiz Millennium DM.
– Myślę, że dywidendy raczej nie będą wyższe w segmencie małych i średnich firm. Wyniki są pod presją i generalnie były słabsze niż w 2016 r. – przypomina. Dodaje, że co do dużych spółek to w bankach zapewne będzie nieco lepiej, ale w pozostałych nie spodziewa się niespodzianek in plus. – Zadaniem tych firm jest inwestowanie w „korzystne dla Polski" przedsięwzięcia (lub gromadzenie środków na takie inwestycje w przyszłości), a nie wypłacanie dywidendy – mówi.
W grupie tzw. misiów są spółki, które tradycyjnie dzielą się zyskiem i w tym roku również mają takie plany. Mowa tu m.in. o ABC Dacie, Grupie Kęty, Żywcu czy AC. To najczęściej podmioty dojrzałe, działające w tradycyjnych branżach. Rośnie też jednak nowa grupa dywidendowych pewniaków w sektorach „młodszych", związanych z nowymi technologiami. To m.in. LiveChat czy IMS. Zarządy wszystkich wymienionych wyżej firm już wypowiedziały się w sprawie tegorocznych dywidend (więcej w ramkach na górze i na dole).