– Skorzysta głównie szara strefa, lombardy, działalność parapożyczkowa, podmioty stosujące konstrukcje prawne umożliwiające obchodzenie ustawy. To szara strefa pożyczkowa jest dziś problemem i jej eliminacja powinna być celem Ministerstwa Sprawiedliwości – mówi Agnieszka Wachnicka, prezes Fundacji Rozwoju Rynku Finansowego.
Nierentowne pożyczki
We wtorek rząd zdecydował o skokowym ścięciu maksymalnego limitu kosztów pozaodsetkowych pożyczek do 20 proc. z obecnych 55 proc. To spowoduje, że zaledwie 10 proc. pożyczek może pozostać w ofercie firm (tak szacował PwC w 2017 r., gdy po raz pierwszy – pod koniec 2016 r., pojawił się pomysł ścięcia limitu do 20 proc.). Kolejne 20 proc. pożyczek oscylowałoby na granicy rentowności i nie wiadomo, czy utrzymałyby się w ofercie. Pozostałe 70 proc. byłoby nierentowne, więc firmy przestałyby je sprzedawać i ich dotychczasowi nabywcy, czyli około 1 mln klientów, zostałoby odciętych od finansowania.
– Działania resortu wymierzone w firmy pożyczkowe, które stosują się do ustawy, wzmacniają szarą strefę. Bulwersujące przypadki lichwy, na które powołuje się resort, dotyczą przestępców i podmiotów działających na granicy prawa, a nie firm pożyczkowych – dodaje Wachnicka.
Nie ma co liczyć na banki, bo dla nich ci klienci są zbyt ryzykowni. – Jak można wyczytać z założeń do nowych regulacji, to sektor bankowy miałby przejąć tę część rynku, która obecnie jest obsługiwana przez instytucje pożyczkowe. Banki do pewnego poziomu finansowania mogą nie przestrzegać nawet rekomendacji nadzorczych Komisji Nadzoru Finansowego. Ale biorąc pod uwagę charakterystykę i ryzyko klienta instytucji pożyczkowych oraz bankową ocenę ryzyka kredytowego, założenia ustawowego w praktyce nie uda się w pełni zrealizować i większość z klientów zostanie bez finansowania. Beneficjentem tego stanu będą firmy pożyczkowe działające w szarej strefie – ocenia Krzysztof Waliszewski, prof. Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu.
Według PwC do szarej strefy pożyczkowej może trafić 200 tys. klientów. – Konsekwencją przejścia do szarej strefy będzie wzrost ryzyka nadmiernego zadłużenia konsumentów na lichwiarski procent, w konsekwencji większe ryzyko niewypłacalności i upadłości konsumenckiej. Nie będą mieli też ochrony w zakresie przestrzegania ustawy o kredycie konsumenckim, jak to jest teraz w przypadku legalnie działającej i przestrzegającej prawa branży pożyczkowej – dodaje Waliszewski.