Roczne lokaty w bankach, zawierane w grudniu 2018 r., były przeciętnie oprocentowane na około 1,6 proc. Od tego czasu indeks cen konsumpcyjnych, podstawowa miara inflacji w Polsce, wzrósł o 3,4 proc. rok do roku. To oznacza, że realne oprocentowanie takich lokat wyniosło około minus 1,8 proc. w skali roku. Tak liczona realna stopa procentowa w Polsce jest ujemna niemal nieprzerwanie od marca 2017 r., ale tak nisko nie była jeszcze nigdy. A w kolejnych miesiącach wedle wszelkiego prawdopodobieństwa spadnie jeszcze bardziej, bo inflacja – jak przeciętnie prognozują ekonomiści – w I kwartale br. przewyższy 4 proc.
Systemowe zagrożenie?
Z perspektywy oszczędzających w bankach to fatalne wieści. Czy zdecydują się na wycofanie depozytów? Takie obawy wyraził m.in. Marek Belka. – Ujemne realne stopy procentowe są niebezpieczne dla całego systemu. Ludzie zaczną wycofywać depozyty z banków, gdyż przy niskich odsetkach i wysokiej inflacji będą one realnie dawały ujemną stopę zwrotu. W efekcie banki będą miały ograniczony potencjał finansowania inwestycji – mówił w wywiadzie dla „Business Insidera".
Na pierwszy rzut oka obawy nie są uzasadnione. Choć realne oprocentowanie depozytów jest poniżej zera już od niemal trzech lat, ich wartość rośnie w ekspresowym tempie. Z danych NBP wynika, że w listopadzie w bankach na złotowych rachunkach bieżących i terminowych gospodarstw domowych znajdowało się 803 mld zł, o ponad 10 proc. więcej niż rok wcześniej. Depozyty przyrastają w dwucyfrowym tempie od grudnia 2018 r.
– W Polsce realne stopy procentowe są ujemne od dawna, a depozyty gospodarstw domowych rosną szybko. W wielu innych krajach to zjawisko utrzymuje się dłużej, a do tego nominalne stopy procentowe są niższe, co też ma znaczenie. To ma pewne negatywne konsekwencje dla sektora bankowego, ale poza tym niepokojących skutków nie widać. Nie spodziewałbym się, aby w Polsce doszło do odpływu depozytów – mówi Piotr Bujak, główny ekonomista PKO BP.
– Tempo przyrostu depozytów gospodarstw domowych zależy przede wszystkim od dynamiki funduszu płac. Według naszych prognoz ta dynamika w ujęciu nominalnym utrzyma się w okolicy 7 proc. – dodaje Jakub Borowski, główny ekonomista banku Credit Agricole w Polsce. – Dla napływu depozytów znaczenie ma też koniunktura na giełdzie. Gdy jest dobra, może wysysać depozyty z banków – tłumaczy.